Monday 30 November 2009

życzenie

mija kolejny, przedostatni już miesiąc roku. ani się obejrzę jak przeleci grudzień i wszystko się zacznie kręcić od nowa. zresetuję licznik dni do 01.01. z nadzieją, że w 2010 odmieni się to, co się nie udało odmienić w 2009. że zrobię coś, czego nie zdążyłam, nie miałam odwagi lub czasu zrobić w niespiesznie mijającym roku. a może to tylko złudzenie? że gdy w nowym roku zegar wybije dwunastą wszystko będzie inaczej, lepiej?
patrząc wstecz, co było i już minęło, jest kilka miłych chwil, które zachowam by grzały me serce w czasie nieuniknionych burz, których nadejścia nie mogę wykluczyć. jest też kilka gorzkich chwil, których nie chcę pamiętać, ale one i tak zostaną gdzieś na dnie serca nawet ukryte pod wartswą nowych doznań i uniesień. tak to już jest z ludzką pamięcią, że kiedy chcemy zapomnieć -pamięta, gdy chcemy przypomnieć - zapomina...
jeśli w noworoczną noc mogłabym złożyć tylko jedno życzenie, ale z gwarancją 100% spełnialności, chciałabym cofnąć czas minimum o jeden rok. tylko tyle, a może aż tyle... choć może wiedząc, że jest to niemożliwe, powinnam życzyć sobie aby ten nowy rok zamykający pewną dekadę mego życia przyniósł rozstrzygnięcie na tak lub nie, na światło lub cień, na miłość lub obojętność...


PS.
dziękuję Ani z bloga Figa Foto za ciepłe słowa i wyróżnienie. zachowam je tak jak wszystkie miłe słowa, które od Was dostaję w komentarzach, by grzały me serce w chwilach zwątpienia. i ja Wam dziękuję, każdemu z osobna i wszystkim razem za niezwykłą, niewidzialną więź jaka tu powstała za sprawą bloggera, bez niej nie byłoby mi łatwo. a tak czuję wsparcie pokrewnych mi duszyczek. dziękuję!!!

Sunday 29 November 2009

pudełko

mała dziewczynka przygotowywała podarunek na Boże Narodzenie. owijała pudełko w piękny, kolorowy papier, zużywając go bardzo dużo i robiąc przesadne kokardy.
"co robisz!? skarcił ją ojciec "tak tylko zniszczysz cały twój papier. czy wyobrażasz sobie, ile to kosztuje?"
dziewczynka z załzawionymi oczami skryła się w kącie, mocno przyciskając do serca swoje pudełko.




w wigilijny wieczór, stąpając lekko jak ptak, zbliżyła się do taty, który jeszcze siedział za stołem i położyła przed nim pakunek w ozdobnym papierze. "tatusiu to dla Ciebie" wyszeptała. ojciec zmiękł bo odczuł, że był zbyt ostry, a ona po tym wszystkim przynosi mu podarunek.
rozwinął powoli tasiemkę, rozpakował kolorowy, złocisty papier i powoli otworzył pudełko. było puste...




niespodzianka wydała się mu niemiła i rozzłościła go ponownie. wybuchnął: "zmarnowałaś tyle papieru i tyle tasiemek, aby zapakować w nie puste pudełko?"
duże oczy dziewczynki ponownie wypełniły się łzami: "tatusiu, przecież to pudełko nie jest puste. wypełniłam je tysiącem pocałunków."


jest pewien człowiek, który w pracy na swoim biurku trzyma pudełko. wszyscy mówią, że jest puste. "nie. jest wypełnione miłością mojej córki" odpowiada mężczyzna.



opowiadanie pt. "Pudełko" pochodzi z drugiej wspaniałej książeczki Bruno Ferrero "Tajemnica czerwonych rybek. Krótkie opowiadania dla ducha." gorąco polecam!

Wednesday 25 November 2009

pomocna dłoń

"jeśli szukasz pomocnej dłoni, masz ją na końcu własnego ramienia" swego czasu powiedziała Audrey Hepburn, której niezwykłą biografię pt. "Oczarowanie" autorstwa Donadla Spoto skończyłam niedawno czytać. i choć zdanie to niesie w sobie ogromny ładunek pozytywnej energii, to zazwyczaj dzieje się wręcz przeciwnie (w przypadku A.H. bywało czasami podobnie), że nie potrafimy skorzystać z tej podręcznej pomocy i czekamy, aż ktoś poda nam swoją pomocną dłoń. być może jedna (nasza) dłoń to za mało, by dźwignąć nas i postawić na nogi? być może nie wierzymy wystarczająco mocno w moc sprawczą naszej własnej dłoni? a może by uwierzyć we własne siły potrzebujemy drugiej pomocnej dłoni, po prostu drugiego człowieka, który da nam wiarę i oparcie w trudnych chwilach.

Audrey w swym życiu pełnym radości, smutku, upadków i wzlotów miała kilka takich dłoni... ale ostatnie 5 lat swego życia sama dzieliła się tym czym mogła z najbardziej potrzebującymi i bezbronnymi, z najsłabszymi, którzy tak bardzo potrzebowali jej wsparcia i pomocy.
zaś 17 listopada 2009r. KERRY TAYLOR AUCTIONS przeprowadziło aukcję kolekcji sukien i akcesoriów Audrey Hepburn. unikalna kolekcja składająca się z około 36 przedmiotów garderoby datowanych na lata 1953 - 1960, jak również słynne kapelusze i paski aktorki oraz fascynująca korespondencja w postaci listów o trudnej do wycenienia wartości zostały zlicytowane na cele dobroczynne wspierające fundację A. Hepburn i UNICEF.

jak w niebie

nie wiem jak tam dokładnie jest. mogę się tylko domyślać... albo wyobrażać z pomocą mego aniołka, który co rano gdy się budzi, w południe gdy kładę go na południową siestę i na wieczór gdy przytulam go na dobranoc zabiera mnie tam za pomocą małego ciepłego pocałunku... i czuję się tak jak w niebie! moja najsłodsza i bezcenna przyjemność ostatnich dni, oby trwała jak najdłużej. oby mój mały rycerz nie wyrósł zbyt prędko i nie porzucił damy swego serca dla innych białogłowych... w nim jedyna pociecha i nadzieja, bo starsi rycerze odjechali w siną dal w poszukiwaniu wrażeń i w pogoni za przygodą, porzucając ckliwe czułości... do czasu!



Tuesday 24 November 2009

bez zbędnych słów


Należy mówić o sobie tylko dobrze, bo nikt inny nie zrobi tego z równym przekonaniem.
W. Shakespeare

Monday 23 November 2009

ukojenie

od kilku dni, a nawet tygodni jestem niezwykle rozedrgana. to chyba za mało powiedziane... nie mogę znaleźć sobie miejsca, nosi mnie... coś bym przestawiła, zmieniła, a nawet wyrzuciła, na nowo urządziła. czego się jednak dotknę nie przynosi to spodziewanych efektów. mam na myśli zniwelowanie tego nieznośnego rozedrgania. nie pomaga robienie porządków, bo tylko na kilkadziesiąt minut odmienia stan umysłu koncentrując go na działaniu. nie pomaga spotkanie z duchowym przewodnikiem. trwa to dla mnie zbyt krótko bym mogła nasycić duszę życiodajnym słowem. chyba potrzebuję prywanej audiencji, ale czy to w ogóle jest możliwe? książki i muzyka też nie przynoszą ukojenia z wyjątkiem jednego... cieszę, że go mam tak blisko przy sobie...
wystarczy jeden dotyk, muśniecie twarzy kosmykiem blond czupryny, miękka łapka w mojej zziębniętej dłoni i coś niewiarygodnie spokojnego spływa na mnie z tej małej uśmiechniętej istotki zmieniając wszechobezwładniające rozedrganie we wszechogarniające ukojenie*...



* z naukowego punktu widzenia tłumaczyć to można następująco: kontakt fizyczny poprzez masaż, dotyk, przytulanie się podczas, którego skóra styka się ze skórą, jest szczególnie kojący, ponieważ pobudza wydzielanie oksytocyny. a ta hamuje hormon stresu kortyzolu, obniżając poziom ciśnienia krwi i co ciekawe wpływa uzdrawiająco...
jak najczęściej przytulajcie się!

Saturday 21 November 2009

dumna mama

małe przyjemności, drobne wydarzenia i jest okazja do świętowania! mój najstarszy syn pomyślnie ukończył pierwszą kwartę w pierwszej klasie. jestem z niego bardzo dumna! z tej okazji zabraliśmy go do cukierni na słodkie co nieco, aby uczcić tak dobre wyniki w nauce! a było w czym wybierać, bo jak cukiernia, to tylko najlepsza w Warszawie!



nasz wybór ostatecznie padł na tartę tatin i kolorowe, rozpływające się w ustach makaroniki (czy jak je nazwał pan kelner: języczki migdałowe). było słodko, pysznie i uroczyście! jak tak dalej dobrze pójdzie to półrocze I-szej klasy będzie znowu w cukierni. Bruno, gratuluję Ci wspaniałych wyników!

Friday 20 November 2009

zatrzymać wspomnienia

co sprawia, że wzruszamy się do łez? uśmiech dziecka, czuły gest kogoś bliskiego, fotografie w rodzinnym albumie, szczęście przyjaciół, czyjś niespodziewany pocałunek złożony na naszym policzku... wiele jest takich chwil... wiele jest chwil, które warto uwiecznić, by cieszyć się nimi po latach!

dziś i mnie dopadło niezwykłe uczucie wzruszenia, którego powodem byli serdeczni przyjaciele i fotografie z ich ślubu, na którym nie mogłam być. ale dzięki pewnej niezwykłej, artystycznej Pracowni zatrzymującej wspomnienia w kadrze na kilka chwil przeniosłam się do Krakowa i przeżyłam niezwykłe chwile razem z nimi. co znaczy magia fotografii!






a takie wzruszające, niezwykłe, na długo zapadające w pamięci sesje ślubne wykonuje tylko Pracownia Wspomnień z Krakowa! szkoda, że gdy był mój ślub nie było jeszcze takiej pracowni...

222

przy okazji 222 posta zapraszam do siebie. do miejsca, gdzie ostatnio spędzam dużo czasu, gdzie celebruję blask radości i goję rany smutków... gdzie czas płynie wolniej, przyjemniej, przytulniej! gdzie często odwiedza mnie ciepły promień słońca, a ja częstuję go aromatem pysznej kawy z domowym ciastem, przy cichych dźwiękach muzyki sączącej się z radia...













zaproszenie...

zapraszam na małą czarną i coś jeszcze...









c.d.n. już wkrótce!

pochwała życia

nazwisko francuskiego reżysera Francoisa Ozona... z czym Wam się kojarzy?
do tej pory obejrzałam trzy jego filmy (8 kobiet, Basen i Czas, który pozostał), ale gdybym miała polecić coś wyjątkowego to z pewnością byłby to właśnie Czas...(Le Tempes qui reste) jeden z ciekawszych filmów tego reżysera. Pochwała życia w obliczu śmierci. Jak poczuć smak tego najcenniejszego daru, nie mając świadomości jego przemijania. Ozon stworzył obraz, który na długo zagości w mej pamięci. Pełen harmonii i spokoju film, chwilami szokujący ale w efekcie bardzo refleksyjny.


Romain (w tej roli wspaniale zagrał Melvil Poupaud), młody, przystojny, odnoszący sukcesy fotograf mody, dowiaduje się, że cierpi na nieuleczalną chorobę. Będąc świadomym, że być może zostało mu tylko kilka miesięcy życia postanawia zataić ten fakt przed wszystkimi. Zrywa stosunki z najbliższymi mu ludźmi i wyrusza w podróż do swojej babki (doskonała Jeanne Moreau). Nigdy nie byli zbyt blisko, lecz teraz Romain ma nadzieję, że kobieta, sama znajdująca się u kresu życia, będzie w stanie go zrozumieć. W czasie podróży mężczyzna poznaje młodą kelnerkę, która składa mu niezwykłą propozycję... nie będę zdradzać jaką!

...to, co mi szczególnie utkwiło w pamięci to motyw z aparatem fotograficznym... Romain zatrzymuje w kadrze ostatnie chwile, te najmilsze, których nie chce utracić... niesamowita też jest końcowa scena na plaży... ogarnia mnie wtedy taki spokój i jednocześnie pewna smutna refleksja... śnimy i umieramy w samotności.
zapraszam na film!

Wednesday 18 November 2009

jasna gwiazda


na początku przyszłego roku szykuje się (mam taką nadzieję!) niezła uczta dla wielbicieli poetyki filmów Jane Campion, magnetyzmu Bena Wishaw'a (pamiętamy go z Pachnidła), kostiumów z epoki, romansów z tragicznym finałem i sielskich, angielskich klimatów z XIX wieku. tak, tak ja też do tych wielbicieli należę i dlatego od paru dni myszkuję w sieci w poszukiwaniu choćby źdźbła informacji na temat premiery Bright Star w Polsce.



Brigth Star (Jasna gwiazda) to historia trzyletniego związku Johna Keatsa, angielskiego poety, jednego z czołowych przedstawicieli angielskiego romantyzmu, z Fanny Browne. ich związek przerwała śmierć Keatsa, który mając 25 lat, umarł na gruźlicę... to tyle tytułem wstępu.




Campion znana jest z feministycznego zacięcia i także w "Bright Star" snuje swą historię z kobiecej perspektywy. Bohaterką opowieści jest 18-letnia Fanny (brawurowa kreacja Abbie Cornish), która zakochuje się w młodym, jak się okazuje chorowitym, poecie Johnie Keatsie (w roli słynnego poety Ben Whishaw). Campion nie wykorzystuje jednak w pełni sytuacji, jaką stwarza jej ten napiętnowany przez zagładę romans. Miast wejść głęboko pod skórę Fanny i targanych nią emocji, koncentruje się na melodramatycznych, zmierzających do przejrzystego finału zwrotach akcji, które skutecznie odciągają uwagę od tego, co mogłoby być najciekawsze. "Bright Star" zachwyca, więc głównie na powierzchni - spokojnymi kadrami, smakowitą poezją, przejmującym aktorstwem. Mimo to, wspomnienie o nietuzinkowym "Fortepianie" każe wymagać ciut więcej. Piotr Pluciński, Stopklatka.pl





Bright Star


Bright star, would I were stedfast as thou art--

Not in lone splendour hung aloft the night

And watching, with eternal lids apart,

Like nature's patient, sleepless Eremite,

The moving waters at their priestlike task

Of pure ablution round earth's human shores,

Or gazing on the new soft-fallen mask

Of snow upon the mountains and the moors--

No--yet still stedfast, still unchangeable,

Pillow'd upon my fair love's ripening breast,

To feel for ever its soft fall and swell,

Awake for ever in a sweet unrest,

Still, still to hear her tender-taken breath,

And so live ever--or else swoon to death.

Jonh Keats

***

Jasna gwiazdo

Jasna gwiazdo, o, gdybym mógł tak nieprzerwanie
Jak ty — nie, nie promienieć samotnie, wysoko
Jak na wieczność rozwarte, w natury otchłanie
Bezsennie zapatrzone pustelnika oko;
Nie śledzić, jak w odwiecznym kapłańskim mozole
Wody mórz obmywają ludzkich lądów brzegi,
Lub jak na ostre rysy łańcuchów gór w dole
Maską czystą i miękką opadają śniegi;
Nie — raczej nieprzerwanie jak ty i niezmiennie
Trwać jak teraz, skroń tuląc do piersi dziewczęcej,
Czuć bez końca, jak oddech unosi ją sennie,
Na sen nie tracić odtąd ani chwili więcej
I wciąż, wciąż słyszeć równy puls serca w tej piersi,
I żyć tak wiecznie — albo zapaść w wieczność śmierci.

John Keats (przełożył Stanisław Barańczak)


a niecierpliwych romantyków zapraszam na krótki pokaz tego, co nas czeka w kinach w pierwszym kwartale przyszłego roku! koniecznie zajrzyjcie też na tą stronę po więcej ciekawych szczegółów o filmie! zapraszam!

pragnienie...


"kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały Wszechświat działa potajemnie, by udało ci się to osiągnąć" - napisał P. Coelho w Alchemiku i muszę mu przyznać 100% rację. moje pragnienie spotkania ze słońcem ziściło się. wreszcie! dzisiaj!
życzę wszystkim tylko słonecznych dni!

"when you want something, all the universe conspires in helping you to achieve it" - wrote P. Coelho in The Alchemist and I must say he was 100% right. my wish to meet the sun came truth. finally! today!
I wish you all only sunny days!

Tuesday 17 November 2009

powtórka z rachunków

wersja w czarnej ramce dla Macieja :)





Miłość to jedyny skarb, który rozmnaża się poprzez dzielenie: to jedyny dar rosnący tym bardziej, im więcej się z niego czerpie. To jedyne przedsięwzięcie, w którym tym więcej się zarabia, im więcej się wydaje; podaruj ją, rzuć daleko od siebie, rozprosz ją na cztery wiatry, opróżnij z niej kieszenie, wysyp ją z koszyka, a nazajutrz będziesz miał jej więcej niż dotychczas.




Bruno Ferrero, Opowiadania dla Ducha



sposób na...

zapytana przez Pchełkę jak sobie radzę z jesienną szarugą postanowiłam zilustrować mój sposób na tą meteorologiczną przypadłość. oto i on: kubek dobrej kawy + aparat fotograficzny + kilka drobiazgów + odrobina fantazji. i to wszystko, reszta dzieje się sama!







i po kilku pstryknięciach wszystko gra!
miłej zabawy!