Thursday 29 April 2010

szukając ślimaka / snail's search




Maja

Francisco Goya, La Maja...
czy to historia o ewolucji, o sztuce, czy o miłości, o cukrowych elfach i dżokerze? tak, o wszystkim po trochu. zagadka naszego istnienia i powstania wszechświata... tajemnica obrazów Goyi... niezwykła przygoda na 180 południku, w miejscu zmiany daty... recepta jak mądrze spożytkować dany nam czas. wszystko to znajdziecie w książce Josteina Gaardera pt. Maja. lektura obowiązkowa i ponadczasowa, zachwycająca i zastanawiąjąca. podsumowanie twórczości Gaardera zamknięte w talii 52 kart, w postaci niezwykłego manifestu.
powyżej słynny obraz Goyi w dwóch odsłonach. ponoć modelką była sama księżna Alba, kochanka malarza, lecz twarz została zmieniona dla niepoznaki. stąd wydaje się, że głowa nie pasuje do tułowia, jest jakby domalowana oddzielnia... a może to tylko fantazja pisarza?
a na koniec kilka cytatów z książki, które poruszyły moją wyobraźnię:
***
Istnieje świat. Pod względem prawdopodobieństwa zahacza to o granice niemożliwości. Byłoby dalece wiarygodne, gdyby przypadkiem nie istniało nic. Wówczas to w żadnych okolicznościach nikt nie trudziłby się szukaniem odpowiedzi na pytanie, dlaczego nic nie istnieje.
***
Jeśli istnieje Bóg, to jest on nie tylko mistrzem w zostawianiu śladów po sobie. Jest przede wszystkim arcymistrzem w ukrywaniu się. A świat nie puszcza pary z ust, o nie. W przestrzeni niebieskiej wciąż trzyma się język za zębami. Niewiele się plotkuje wśród gwiazd(...).
***
Świat przenika tęsknota. Im coś jest większe i potężniejsze, tym dotkliwsza staje się tęsknota za wybawieniem. Kto słucha tęsknoty ziarnka piasku? Kto wysłucha pragnień weszki? Gdyby nic nie istniało, nikt nie tęskniłby za niczym."
***
Stworzenie człowika trwa kilka miliardów lat, jego śmierć - zaledwie kilka sekund.
***
Nosimy duszę i jesteśmy niesieni przez duszę, której nie znamy. Kiedy nierozwiązana zagadka staje na dwóch nogach, przychodzi nasza kolej. Obrazy ze snu, które same siebie szczypią w ramię, nie budząc się przy tym, to my. Bo my jesteśmy zagadką, której nikt nie zgaduje. To my jesteśmy baśnią zamkniętą we własnym obrazie (...).
***
Kiedy umieramy - jest tak jak wtedy, gdy wszystkie sceny są już umieszczone na rolce taśmy filmowej, a dekoracje rozebrane i spalone - stajemy się fantomami we wspomnieniach naszych potomków (...).
***
więcej znajdziecie oczywiście w książce. polecam!

Tuesday 27 April 2010

here comes the sun


dziś od rana słuchamy sobie z Jaromirem tej piosenki i jest jakby jaśniej! a gdyby i to nie pomogło, to znowu puścimy sobie ten film! miłego dnia!

Monday 26 April 2010

na mojej drodze... / on my way...


na mojej drodze ciągle coś zakwita... i ciągle mnie coś zachwyca. teraz chyba częściej patrzę w górę niż pod nogi, nie chcąc przeoczyć otulonych w chmury kwicia drzew. jakaż to miła odmiana dla oczu po zimowych miesiącach! aż nie chce się wracać do domu.

Saturday 24 April 2010

zielony+niebieski+różowy / green+blue+pink





tyle kwiatów w całym mieście / so many flowers in whole city

nie mogę przejść obojętnie obok takiej mnogości kwiatów, kolorów, zapachów! wypad na okoliczny targ staje się niebezpieczny. stragany z kwiatami bombardują fajerwerkami kolorów. gdybym mogła kupiłabym je wszystkie. problem tylko w tym, że nie miałabym gdzie ich posadzić. dlatego notorycznie odwiedzam targ, niby pod pretekstem kupienia sałaty lub rzodkiewki, a tak naprawdę idę nasycić oko pięknem tych wszystkich kwiatów! tym bardziej, że wiele z nich rosło w ogrodzie mojej babci. i gdy na wiosnę jechałam tam z nią, już nie mogłam się doczekać spotkania z pachnącymi rabatkami omdlewająco pachnących żonkili i zadziornie wyglądających niezapominajek, rosnących nad leniwie płynącym strumykiem. a potem przychodził czas na bzy, peonie, nagietki, floksy, kosaćce i inne kwiaty. z dnia na dzień robiło się coraz piękniej!






Friday 23 April 2010

ogrodowy szpieg / garden spy

mam dziwną przypadłość, o której już kiedyś tutaj wspominałam, a mianowicie ogrodowe szpiegostwo. polega to z grubsza na tym, że lubię zaglądać przez dziury w płotach, albo sztachety w ogrodzeniach do cudzych ogrodów. zerkam sobie ukradkiem czasem nieuzbrojonym okiem, a czasem przez obiektyw aparatu i... szpieguję! wstyd się przyznać, ale bardzo to lubię. oczywiście nie przekraczam norm dobrego wychowania i pożycia społecznego i nie wdzieram się przeskakując przez płot do czyjegoś ogrodu, o nie. choć jeśli oglądaliście film Notting Hill to pewnie pamiętacie, że była tam taka scena, gdy JR i HG zakradają się do pewnego ogrod i...
też bym się tak zakradła i... "o psia kostka" zdradziłam swój sekret... po prostu bym tylko zerknęła, jak tam jest! a ogród z poniższych zdjęć obserwowałam dyskretnie* zza siatki i tyle!





* jak się szybko okazało, niezbyt dyskretnie, bo spłoszyłam Władcę Ogrodu, który uciekł krętą ścieżką gdzieś w krzaki.

Thursday 22 April 2010

pomarańczowe muffiny / orange muffins













Pomarańczowe muffiny śniadaniowe

(przepis za Nigellą Lawson z książki "Nigella gryzie")



Składniki na formę dla 12 muffinów:

75 g masła

100 ml świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego

100 ml pełnotłustego mleka

1 jajko

250 g mąki

75 g cukru

25 g zmielonych migdałów

1/2 łyżeczki sody oczyszczonej

2 łyżeczki proszku do pieczenia

otarta skórka z 1 pomarańczy

forma na 12 muffinów wysmarowana masłem i wyłożona papilotami



Nagrzejcie piekarnik do 200 stopni C. Rozpuście i ostudźcie masło. W dużej misce wymieszajcie wszsytkie suche składniki: mąkę, migdały, cukier, proszek, sodę i skórkę z pomarańczy. W drugiej misce zmieszajcie wszystkie płynne skłądniki: mleko, sok, jajko i schłodzone stopione masło. Płynne składniki dodawajcie do suchych, delikatnie mieszając widelcem. Ciasto będzie grudkowate, ale takie właśnie ma być: wszystko ma zostać ledwo, ledwo wymieszane. Najważniejsze w ciesćie na muffiny jest to, aby nie mieszać go zbyt długo. Nałóżcie taką samą ilość ciasta do każdego otworu formy na muffiny i pieczcie przez 20 minut. Po upieczeniu wyjmijcie i postawcie na metalową kratkę, aż trochę przestygną. Podawajcie gdy są jeszcze ciepłe. Rozkrójcie je, gdy są jeszcze ciepłe i smarujcie kęs po kęsie, najlepszym masłem, dodając - według uznania - konfiturę, dźem lub płynny miód.


Smacznego!


a więcej zdjęć z naszej porannej zabawy muffinowej znajdziecie tutaj!

Wednesday 21 April 2010

green & peace





to tu w otoczeniu ptaków, drzew i kwiatów ładowałam dziś akumulatory. wieczorny spacer po Lesie Bielańskim jest jak wielki zielony plaster na zmęczone dniem ciało. niezauważalnie minęła migrena. wróciłam do domu wyciszona, dotleniona i pachnąca wiosną.

Monday 19 April 2010

gdy zakwitną / when will blossom




a to zeszłoroczne zdjęcia magnolii. dwa pierwsze ujęcia z ul. Cząstkowskiej, ostatni kadr, to ten sam krzew z poprzedniego posta , z ul. Smoleńskiego. za parę dni właśnie tak będzie na moich pięknych Bielanach.
c.d.n.

królowa wiosny / queen of spring



magnolia, bo niej mowa, jest według mnie najpięknieszym darem natury zakwitającym na wiosnę. na Bielanach rośnie ich niezliczona ilość. gdy zaczynają pączkować, a potem bujnie kwitnąć nie mogę oprzeć się ich urodzie. wybieram się wtedy na długi spacer po uliczkach Starych Bielan bacznie wypatrując miedzy willami tych najpiękniejszych okazów. w przydomowych ogrodach są ozdobą zarówno tych wytwornych posiadłości jak i tych niepozornych. a ja zakradam się niepostrzeżenie jak nabliżej aby skraść ich urok aparatem. te z powyższych zdjęć rosną przy ul. Smoleńskiego.