Tuesday 28 February 2012

a gdzie się podział lukier?

jeszcze parę godzin temu świat był biały jak lukier, według najmłodszego brata
jednak dzisiejszy poranek zaskoczył nie tylko mnie
za oknem wyraźnie słyszałam śpiew ptaków, taki radosny i dźwięczny!
a gdzie się podział lukier? usłyszałam zdziwienie w głosie mojego syna
po lukrze, śniegu i zimie ani śladu
tym bardziej tęsknimy za słońcem...
a może bardziej za światłem i żywymi kolorami
największy popyt jest na żółty, drogocenny szafranowy, delikatny bursztyn...
szukamy kolorów w świeżo parzonej zielonej herbacie...
zeszłorocznych zdjęciach jesiennych parków
obrazach, ilustracjach, tkaninach...
jednym słowem żółty jest na tapecie!
skoro nie ma lukru :)



moje ostatnie odkrycie Shaun Ferguson i jej obrazy

bardzo energetyczna tapeta z tego sklepu

Monday 27 February 2012

po pierwsze...

z zachodniego okna, dziś o 15:10


po pierwsze... częściej patrzeć w niebo
po drugie... wstawać, wtedy gdy jeszcze wszyscy śpią
po trzecie... tylko pozytywne myśli
po czwarte... nauczyć się czegoś nowego (od niego)
po piąte... więcej słodyczy na co dzień ;)
po szóste... nie przestawać szukać

* * *
i taki blog do podziwiania

Friday 24 February 2012

czy to ślimak czy nie ślimak?

trochę pozytywnej energii nigdy nie zaszkodzi,
zwłaszcza gdy dookoła szarość i mokrość okropna!
mój najnowszy obraz już wisi w salonie
i emituje życiodajną energię!
wyraźnie odczuwam te pozytywne wibracje na sobie...
od rana działam ze zdwojoną mocą!
najmłodszy syn powiedział, że to... wielki ślimak!
nie mam nic przeciwko...
obraz jest jak mówią chłopcy w 3D i w wersji dla niewidomych
można go dosłownie wyczuć opuszkami palców!


Ślimak (nazwa robocza), akryl na płótnie, 70 x 70 cm, 2012

co to może być?


od razu zaznaczam, że to nie jest do jedzenia! :))

Tuesday 21 February 2012

zimą w Łazienkach

zimową porą miejskie parki toną w ciszy,
zwłaszcza w niedzielę rano...
zdążyliśmy naspacerować się zanim płatki śniegu w Łazienkach
niepostrzeżenie zmieniły się w deszcz...
nie zdążyliśmy zajrzeć do Fryderyka,
żeby mu złożyć życzenia urodzinowe,
toż to już jutro (22 lutego)!
nakarmilliśmy orzechami 12 rudych Baś!
poczytaliśmy mobilne marzenia zostawione przed Starą Kordegardą
i przemoczeni do cna pojechaliśmy
do domu na rozgrzewającą kawę z mlekiem i miodem...








Friday 17 February 2012

kropka w kropkę. kubki ręcznie malowane

w poprzednim poście obiecałam Wam pokazać 
moją świeżo malowaną porcelanę w zimowym plenerze. 
oto i ona w całej okazałości. 
ręcznie zdobione kubki i filiżanki 
z autorską grafiką
idealne do wyrafinowanej kuchni i jadalni!
jak Wam się podoba?








miłego weekendu! :)

Thursday 16 February 2012

porcelany malowanie

jakiś czas temu wspominałam, że będziemy malować* domową porcelanę
przyszła pora, żeby pokazać, co nam z tego malowania wyszło**
kuchenny kredens zapełnił się kubkami i filiżanki w nowej szacie graficznej
nie żeby były kropka w kropkę podobne, a jednak inne...
chociaż mają sporo kropek!
gdy wieczorem parzymy herbatę, każdy teraz chce pić z malowanej zastawy
i słyszę tylko jeden i ten sam tekst:
ja poproszę ten/ w kropki!






* pomalowane kubki opiekamy w piekarniku, można jpoteme myć w zmywarce!
** malowanie wyszło przede wszystkim mi, chłopcy nadal zastanawiają się,
co mają namalować na swoich kubkach!
PS. a w kolejnym poście pokażę Wam malowaną porcelanę w plenerze... w zimowej scenerii!

masz wiadomość!

dostaliście kiedyś list albo wiadomość pisaną... makaronem?
jeśli nie, to może sami do kogoś napiszecie taką makaronową wiadomość!
zabawa przednia, niczym w scrabble!
można napisać co się chce, bo też i liter bez liku
a przy okazji można pobawić się z maluchami, które dopiero poznają literki
moje dzieci zdecydowanie wolą zabawę w literki niż ich konsumpcję w zupie!




a już w kolejnym poście pokażę, co nam wyszło
z pewnego sobotniego porcelanowego malowania!
***
tymczasem znikam na tłustoczwartkowe słodkości
przy filiżance rozgrzewającej kawy!
u mnie tym razem brownies zamiast pączków...
jakoś tak na przekór tradycji i pod prąd,
chyba nie jestem w "mainstreamie" :)

Wednesday 15 February 2012

nic dwa razy się nie zdarzy...



"Nic dwa razy się nie zdarza. I nie zdarzy (...)" dziękuję Pani Wisławo!
słowa te chodzą za mną od dwóch tygodni
i same się powtarzają w myślach jak mantra
za każdym razem gdy się nad czymś waham
lub zastanawiam...
każda chwila jest jedyna i niepowtarzalna
tak jak dziesiejszy dzień,
który już za moment się skończy
i już się nie powtórzy
bo tylko raz ma się 40 urodziny!
i tylko raz ktoś zupełnie obcy spontanicznie zaproponuje mi
odśnieżenie mojego zakopanego w zaspie samochodu
właśnie dziś
i tylko raz dostanę od syna "złoty kupon
na darmową urodzinową kawę
ważny od 15.02.2012 do 16.02.2012 do godz.20.00"
i tylko raz zostanę obdarowana przemiłą kartką - niespodzianką
od niedawno poznanych super mam!
i wszystko to za chwilę będzie już przeszłością,
miłym ciepłym wspomnieniem grzejącym serce
niczym kot leżący na kolanach
bo nic dwa razy się nie zdarzy...

Tuesday 14 February 2012

malowanie podczas pełni

"Pełnia księżyca", akryl na płótnie, 40 x 40 cm, 2012
SPRZEDANE

malowanie podczas pełni ma w sobie jakąś magiczną moc. z pędzlami i farbami dzieją się wtedy przedziwne rzeczy, jakby to one a nie ja wiedziały co ma za chwilę pojawić się na białym płótnie.
zaczynam od podkładu, metodycznie rozprowadzając największym pędzlem równomierną gładź.
pozwalam płótnu odetchnąć i dobrze wyschnąć zanim zabierzemy (my: ja, farby i pędzle) się za szczegóły...
będzie księżyc w pełni, kwitnąca gałąź, a na gałęzi para sów... w pełni...

PS. no i wyszło trochę walentynkowo, mimo, że nie planowałam... taka sowia zakochana para :))

Sunday 12 February 2012

najlepszy prezent... slajdowisko

długo będę pamiętać te dwa lutowe dni, wyjątkowo miłe i pogodne...
i choć spędziliśmy je w nieco okrojnym składzie
(Tata pojechał koncertować),
to nie mieliśmy czasu na tęsknoty!
w sobotę moi rodzice zaprosili nas na niezwykłe slajdwisko*
(najmłodszy z braci myślał, że pojedziemy z dziadkami na lodowisko)
ponad 500 slajdów z dawnych czasów w ponad 3 godziny!
zdjęcia, o których istnieniu nawet nie wiedziałam,
a które przeniosły mnie w dalekie lata 60-te i 70-te!
długo by opowiadać o tym co zobaczyliśmy i co przeżyliśmy tego wieczoru...
do dziś przed oczami mam te wszystkie kadry, jakże kolorowe, jakże emocjonujące
nie tylko dla mnie, bo chłopcy też z zainteresowaniem śledzili każdy kadr
a potem długo, długo opowiadali sobie leżąc już w łóżkach, co im się najbardziej spodobało!
nareszcie mogli obejrzeć to, co znali tylko z moich lub dziadków opowiadań
najwięcej emocji wzbudziły zdjęcia z mojego dzieciństwa, znajome miejsca i place zabaw
i stary metalowy słoń z Lasku Bielańskiego, po który zostało już tylko wspomnienie i 3 slajdy.
a dziś specjalnie wybraliśmy się na spacer do lasu w poszukiwaniu zaginionego placu zabaw!
w miejscu, gdzie kiedyś stały karuzele i ogromny cyrkowy słoń rosną już tylko wysokie drzewa...
lecz ja nadal pamiętam upalne lato, smak kompotu z truskawek robionego przez moją mamę i gwar bawiących się wokół dzieciaków...
po karuzelach zostały tylko dwa zardzewiałe kikuty...



tu był plac zabaw, karuzele i słoń!
* slajdowisko z okazji zbliżających się moich 40 urodzin!
PS. ale ze mnie gapa! zupełnie zapomniałam... ba nawet nie zauważyłam jak 9 lutego, gdy pisałam poprzedni post zaczęłam 4 rok blogowania! :)