Żółty sen z pomarańczami, 2011, akryl na płótnie, 50x50cm (nieoprawiony)
Maluję od bardzo dawna, chyba właściwie od dziecka i do dziś sprawia mi to ogromną przyjemność. Zainteresowanie rysunkiem zawdzięczam swojemu dziadkowi, który często rysowaniem zapełniał wspólnie spędzany czas. Podpatrywałam jak wprawnymi ruchami szkicował dla mnie rośliny, zwierzęta, krótkie animowane historyjki, próbując potem go naśladować. Wkrótce rysowanie stało się moim głównym zajęciem. Zasypywałam rodziców mnóstwem rysunków, zwłaszcza gdy leżałam w łóżku unieruchomiona jakąś dziecięcą chorobą i mama nie nadążała z kupowaniem mi bloków rysunkowych formatu A3.
Moim marzeniem było potrafić namalować piękno konia w galopie, pomarańczowy blask leniwie zachodzącego słońca, czy świeżość kwitnących kwiatów. Moim marzeniem były studia na ASP gdy dorosnę. Dorosłam ale zamiast posłuchać podszeptów serca, poszłam za radą rozumu i wybrałam studia ekonomiczne, w wolnych chwilach malując dla znajomych i przyjaciół kwiaty, pejzaże, cerkwie akwarelami i gwaszem. Większość z nich przetrwała i po latach oglądam je z zachwytem jak zdobią czyjeś wnętrza. Potem malarstwo odeszło na dalszy plan, moje życie zdominowały praca zawodowa i rodzina. Od czasu do czasu malowałam kolorowe obrazki do pokoju dzieci.
Kilka lat temu w 2008 roku przyśnił mi się niezwykły sen: olbrzymia, jasna pracownia malarska z mnóstwem farb, płócien, pędzli... i wielkie płótno o wymiarach 3x3m z prawie skończonym moim obrazem. Żywość kolorów i format płótna były tak sugestywne, że po przebudzeniu się długo nie mogłam otrząsnąć się z tego o czym śniłam. Obraz "chodził" za mną, nie dawał mi spokoju, do chwili gdy go nie namalowałam (w miniaturowym formacie, jako wstępny szkic do prawdziwego obrazu, który jest wciąż do namalowania). Ten obraz to "Czerwony sen" czyli Spin.
Rok później wyjazd na letni plener malarski na Warmię pozwolił na nowo odkryć zapomnianą pasję. Nieśmiało sięgnęłam po pędzle i farby by oddać piękno otaczającej mnie scenerii. Za rok wróciłam w to samo miejsce by doskonalić warsztat malarski i stworzyć cykl szkiców ważek. W tym roku (2011) znowu pojechałam na letni plener, odkryłam dla siebie nowe możliwości jakie daje płótno, farby akrylowe, malowanie palcami czy szpachelką a nie tylko pędzlami i znowu zaczęły mi się śnić obrazy. Większość z nich namalowałam podczas tegorocznego pleneru malarskiego i mam przyjemność pokazać na
tej stronie. Interesuje mnie gra kolorów, przenikanie się barw i światła na płótnie, dwuznaczność i abstrakcyjność obrazu.
W kolejnych postach bliżej opowiem o moich obrazach z tegorocznego pleneru malarskiego w Stoczku na Warmii. Dziś drugi sen po latach z obrazem w roli głównej :
Żółty sen z pomarańczami. Przyśnił mi się w gotowej formie... kot na zagłówku fotela, pomarańczowy kanarek w klatce i patera z cytrusami, a wszystko w żółtym salonie na tle tapety w błękitne krewetki. Gotowy obraz ze snu, wystarczyło namalować na płótnie. Zachwycił mnie zestaw kolorów, a scenka wzbudziła wiele dyskusji wśród uczestników pleneru, zwłaszcza postać kota. Obraz przypomina mi trochę malarstwo
Henry Matisse'a, zresztą właśnie tak się czułam w moim śnie, jak w obrazie wielkiego
francuskiego mistrza.