Sunday 24 May 2009

Coco

...lubiła ubierać się po męsku, w spodnie, garnitury choć w jej czasach było to szokujące, ścięła na krótko włosy, ogromne ronda kapeluszy zamieniła na małe, stylowe nakrycia głowy, zrobiła rewolucję w świecie mody i znowu jest o niej głośno a to za sprawą ukazujących się kolejnych biografii słynnej Coco.




...w luksusowym apartamencie hotelu Ritz w Paryżu stara, schorowana i samotna kobieta podsumowuje swoje życie – od smutnego dzieciństwa spędzonego w szkole zakonnej z internatem, po arystokratyczne salony. Adorowana przez wielu mężczyzn, znacznie lepiej radziła sobie w interesach niż w miłości... tak w skrócie można opisać treść ostatniej biograficznej powieści Cristiny Sánchez-Andrade, którą miałam przyjemność czytać parę miesięcy temu... tą starą, samotną kobietą jest oczywiście nie kto inny jak sama Gabrielle (Coco) Chanel. znana z nowatorskiego spojrzenia na kobiecą modę i elegancję, pewna siebie kobieta sukcesu, w rzeczywistości była kruchą istotą łaknącą miłości, której nigdy nie udało jej się zaznać ani od rodziców, ani od surowych zakonnic w sierocińcu, ani od kolejnych kochanków.
a już wkrótce (26 czerwca 2009r.) na ekranach kin zobaczymy od dawna oczekiwany zwłaszcza we Francji film biograficzny "Coco avant Chanel" w reżyserii Anne Fontaine z Audrey Tautou (Amelia, Kod daVinci) w roli Coco. ciekawe, że obie panie są w pewien sposób do siebie podobne fizycznie (charakteryzacja A.Tautou do roli Coco była minimalna), pochodzą z tego samego regionu Francji - Owernii, gdzie ponoć tamtejsze kobiety słyną z silnego charakteru i obie wbrew pochodzeniu osiągnęły sukces i stały się sławne.








dla dopełnienia obrazu niezależnej, wierzącej w swój sukces kobiety, która stworzyła jeden z najbardziej znanych domów mody polecam książkę C. Sanches-Andrade "Coco", a sama z pewnością wybiorę się do kina na film... zwłaszcza, że nad doborem kreacji do garderoby filmowej Coco czuwał sam Karl Lagerfeld...

Saturday 23 May 2009

niedokończony portret

Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
Bo tego nie wiesz nawet sama Ty
W tańczących wokół szarych lustrach dni
Rozbłyska Twój złoty śmiech
Przerwany w pół czuły gest
W pamięci składam wciąż
Pasjans z samych serc

Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
To prawda nie potrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwę słów
Niedokończony, jasny portret Twój

Uniosę go ocalę wszędzie
Czy będziesz przy mnie, czy nie będziesz
Talizman mój, zamyśleń nagłych Twych i rzęs
Obdarowany Tobą miła
Gdy powiesz do mnie kiedyś: wybacz
Przez życie pójdę oglądając się wstecz

Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
To prawda nie potrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwę słów
Niedokończony, jasny portret Twój...
Bogusław Mec "Jej portret"

naprawdę jaka jesteś nie wie nikt...

Thursday 21 May 2009

truskawkowe szaleństwo

truskawkowe szaleństwo właśnie się zaczęło. mam na myśli oczywiście ceny (na okolicznym targu kilogram tych aromatycznych ślicznotek możesz mieć już za 16 złotych, jeśli dobrze poputać to znajdą się i po 10-13 złotych, a u znajomej Pani Krysi nawet po 8 zł), cóż kiedy nie sposób jest się oprzeć truskawkom zalotnie mrugającym do mnie z kobiałki...

tak więc kupuję, budżet rujnuję, a potem ucztuję!







gdy byłam mała najbardziej smakowały mi truskawki z grządki mojej Babci Niny. miała jakąś niespotykaną odmianę zwaną Ritza (nazwa prawdopodobnie pochodzi od słynnego jeziora w górach Kaukazu - Ozero Ritza). otóż truskawki tej odmiany były zdecydowanie bardziej mięsiste i dorodniejsze od zwykłych truskawek, miały ciemno purpurowy kolor i były nieziemsko słodkie...mmmmmm! nigdy potem już takich nie jadłam, ale ten smak pamiętam do dziś!




siedząc dziś rankiem na tarasie, pijąc moją ulubioną mleczno-miodową kawę, słuchając śpiewu ptaków donoszącego się z pobliskiego zagajnika i zakąszając raz po raz nabyte wczoraj truskawki przypomniał mi się stary, sprawdzony przepis na szybki tort truskawkowy bez pieczenia!


nie czekając na południowe rozleniwienie zabrałam się do komponowania tortu...


dla spragnionych podaję składniki: 3 gotowe blaty biszkoptowe, 1-1,5 kg truskawek (umytych, pozbawionych ogonków i przekrojonych na pół), 300ml gęstej śmietany 30-36%, cukier, 1 galaretka pomarańczowa, 1 żelatyna, konfitura owocowa



blaty posmarowałam kofiturą (wyśmienicie spisała się półpłynna konfitura z rokitnika mojej mamy, ale można ją zastąpić na przykład konfiturą z czarnej porzeczki, pamiętajcie aby była płynna - tak aby dobrze nasączyć biszkopt). następnie rozpuściłam we wrzątki 1 torebkę żelatyny spożywczej (proporcje na opakowaniu) i 1 torebkę galaretki pomarańczowej, oczywiście każdą w osobnym garnuszku. po lekkim schłodzeniu wstawiłam do lodówki, aby nieco stężały. schłodzoną, lekko stężałą żelatynę wymieszałam ze śmietaną dodając tyle cukru aby mieszanina była tak słodka jak lubię ( każdy słodzi wobec uznania), następnie masę wstawiłam jeszcze na kilka chwil do lodówki do zgęstnienia. potem posmarowałam każdy blat galaretowatą śmietaną i wyłożyłam na nią połówki truskawek (podjadając od czasu do czasu, co groziło deficytem najistotniejszego skłądnika tortu, więc w ostatniej chwili opamiętałam się i przerwałam niekontrolowane łakomstwo). gdy wszystkie blaty były gotowe ułożyłam je w okrągłej tortownicy jeden na drugim. ostatni blat wykończony najpiękniejszymi okazami owowców zalałam już tężejącą galaretką pomarańczową i prawie gotowy tort wstawiłam do lodówki, aby przesiąknął smakiem i zapachem truskawek, konfitury i śmietany.
...tego samego wieczoru delektowaliśmy się wyśmienitym smakiem tortu naszpikowanego truskawkami - istne szaleństwo!


kwiaty polskie

Uśmiech rumianku najmilszy o wczesnym poranku...

Niezapominajki - piękne jak rusałki z bajki...



Goździki, lubią zadzierać pręciki...


Saturday 9 May 2009

sezon na szparagi

jak donosi Babska Agencja Informacyjna BAI wraz z nadejściem słonecznej pogody w wielu miejscach naszego pięknego kraju rozpoczął się długo oczekiwany sezon na szparagi. nasza fotoreporterka wykorzystała tę jedyną w swoim rodzaju okazję i zaprosiła na ekskluzywną sesję fotograficzną specjalnych gości- Szparagi oraz zaprzyjaźnione osoby w tym między innymi Mr. Tymianek, Seńor Pomodoro, Madame Śmietana itp. itd.
a więc zapraszamy na niezwykły pokaz z udziałem naszych miłych gości, dzięki którym w międzyczasie powstała ta oto grzechu warta szparagowa tarta!









przepis na nieziemsko pyszną, puszystą, chrupiącą, aromatyczną, ziołową, pomidorową, czosnkową, a przede wszystkim szparagową tartę znalazłam u zaprzyjaźnionej fotomanki.
Droga Małgorzato Twój przepis wart jest rozpowszechnienia wśród mas w ten szparagowy czas!!!

Friday 8 May 2009

zaczytana

dzisiaj jestem zaczytana,
w słowa księgi zasłuchana,
zatopiona, wyciszona,
doszczętnie zauroczona...
ksiąg pochyła wieża rośnie nieustannie,
czyż ja zdążę to przeczytać, któż odgadnie
co ja biedna mam poradzić
żem nie zdolna książek zdradzić...
od poranka do wieczora,
każda dobra na nie pora





aktualna lista czytelnicza: Ada albo Żar - V. Nabokov (zawiłe dzieło wątkowo i językowo, ale wciągające), Oczarowanie (życie Audrey Hepburn) - D.Spoto (interesująca historia niezwykłej kobiety - wątek na odrębny post już wkrótce), Sto dni po ślubie - E. Griffin (straszny amerykański banał, ale skoro już zaczęłam...), majowe Zwierciadło (jak zwykle od deski do deski), zaległy Buszcz, kwietniowe Charaktery... see you later!

Thursday 7 May 2009

Paris, Paris

marzy mi się Paryż... ale nie ten wydeptany przez turystów wzdłuż szlaków wyznaczonych przez przewodniki Pascala z obowiązkową listą zabytków do zaliczenia... o nie! marzy mi się Paryż powszedni, ukryty przed oczami wścibskich, wszędobylskich turystów... Paryż ukryty za bramami pięknych kamiennic, krzewami parków, zaułkami uliczek znanych tylko jego mieszkańcom. Paryż jak z obrazówż pachnący mocną aromatyczną kawą i świężymi chrupiącymi bagietkami, Paryż kuszący zielenią szparagów, feerią kolorów karuzeli z konikami i wystawami eleganckich butików Chanel... Paryż tajemniczo wyłaniający się zza dymku cygaretki modnej francuzki i pobrzmiewający nostalgicznie głosem Edith Piaf... o Paris, Paris!!!
...niestety ta podróż, to chwilowo tylko marzenie... może... kiedyś... z kimś... zawitam w tym mieście marzeń i snów... tymczasem muszę sie zadowolić wyszperanymi gdzieś w sieci widokami. ...oto Paryż mych marzeń!!!








Sunday 3 May 2009

piknikowo

pogoda była idealna na piknik...
...wzięli ze sobą kocyk, piłkę, aparat
i coś słodkiego na ząbek...
spędzili niespełna 3 "happy hours"


























PS. zdjęcia z mamą w roli głównej wykonał Bruno (lat 6)