Wednesday 26 September 2012

wracają CZERWONE KALOSZE

morski labirynt z bajki "Piraci bez Gaci"


... jeden z moich pierwszych blogów powraca w nowej odsłonie (swego czasu pisałam tam razem z moim najstarszym synem pokazując Wam, co powstało w naszej rodzinnej Pracowni Filcowych Prezentów CZERWONE KALOSZE)!

rękodziełem zajmuję się teraz na blogu w kropki czyli  TU, więc CZERWONE KALOSZE będą tym czym miały być od początku ich wymyślenia, czyli blogiem słowno-kreatywnym. znajdziecie tu wiersze, wierszyki, rymowanki, a nawet bajki i rysowanki, kolorowanki. wszystko z myślą o dzieciach i dla dzieci! ale także dla tych z Was, którzy jeszcze nie wyrośli ze swych dziecięcych lat i uwielbiają włożyć czerwone kalosze i skakać w deszczu po kałużach.
nasze internetowe Wydawnictwo Garażowe już ruszyło! a Wy wyruszajcie na poszukiwanie skarbów razem z naszymi piratami (o których już niedługo nieci więcej w CZERWONYCH KALOSZACH)!





Tuesday 25 September 2012

slow life


"W życiu chodzi o coś więcej niż zwiększanie jego tempa." Gandhi
"Większość ludzi goni za przyjemnością w takim pośpiechu, że przebiega obok niej." S. Kierkegaard
"Aby jak najszybciej uwolnić się od stresu, postaraj się zwolnić." L. Tomlin

te trzy cytaty pochodzą z książki, którą właśnie czytam. powoli i z rozmysłem...
czy słyszeliście kiedyś o jednominutowych bajkach na dobranoc? pomyśleć by można, co za oszczędność czasu, w dzisiejszych rozpędzonych latach. brzmi to absurdalnie ale ktoś właśnie takie wymyślił i napisał, żeby zapracowani i zabiegani dorośli mieli poczucie, że jednak spędzają ze swymi dziećmi czas i nawet im czytają.
od kiedy czas naturalny (czas kiedy życie ludzi biegło nie pod kontrolą zegara, lecz zgodnie z porami dnia. ludzie wykonywali różne czynności, gdy uznali, że nadeszła odpowiednia pora) został zastąpiony przez wściekłe czasy nie ma już miejsca na tempo giusto (czyli właściwe tempo), żyjemy coraz szybciej a jednocześnie cierpimy na chroniczny niedoczas. pory dnia nie mają już znaczenia, wszak dzięki postępom cywilizacji człowiek może wydłużać dzień w nieskończoność. Jednak czy właśnie tego chce?
Pochwała powolności, bo o tej książce piszę, podpowie jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem. jak odzyskać właściwe tempo...

PS.
a w najbliższą sobotę na Żoliborzu znowu odbędzie się GARAŻÓWKA. doskonała okazja, żeby uwolnić trochę miejsca w szafach i zakamarkach domu... w myśl idei minimalizmu, o czym pisałam tutaj.

Friday 14 September 2012

tu zajdzie zmiana...


w poprzednim poście pisałam, że mam w planach uszyć coś w paski.
miało być coś małego i przytulnego, czyli poduszka
a wyszło, że będzie to zmiana... do tego duża i niespodziewana!
w trakcie szycia stwierdziłam, że do nowej pasiastej poduszki pasowałby wygodny fotel!
teraz tylko wystarczy przekonać drugą połowę, że w tym miejscu, gdzie leży poduszka na krześle
idealnie pasowałby duży fotel... (a to nie będzie już takie łatwe!)
kto ma jakiś pomysł jak przekonać M. do fotela? :)


Thursday 13 September 2012

w taki dzień jak dziś...


... czuję, że pora pożegnać marzenia o babim lecie i...
... pomyśleć o tym, co będziemy robić w długie, deszczowe wieczory!
chociaż może zanim na dobre w naszym mieście rozgości się jesień
w najbliższą sobotę warto pójść TU i TU a jak ktoś ma ochotę na Ochotę to TU!
ja tymczasem mam w planach uszyć coś w paski i zrobić coś w kropki,
a być może pomalować coś na czarno...

Wednesday 5 September 2012

wzięło mnie...

 minimalistyczny kadr do minimalistycznego posta


wzięło mnie na wiosenne porządki, mocno spóźnione więc może bardziej jesienne...
doszłam do wniosku, że gromadzimy za dużo przedmiotów...
i to  nagromadzenie zaczęło mnie od pewnego czasu męczyć!

w międzyczasie znajoma podesłała mi artykuł o minimalistach i się zaczęło... wietrzenie szaf, szuflad, kątów i zakamarków... przeczytane książki, obejrzane filmy, niewkładane od lat sukienki czekające na lepsze czasy, które nigdy nie nastąpiły, przyciasne marynarki, zbędne ozdóbki, zapomniane kolekcje i inne kiedyś "skarby", dziś już tylko pochłaniacze kurzu i wypełniacze przestrzeni

po drodze zdarzyła się pewna udana impreza garażowa, za chwilę kolejna w Forcie na Żoliborzu...
i tak przedmioty zaczęły krążyć z miejsca na miejsce i znajdować nowe domy, nowych szczęśliwych posiadaczy, uszczęśliwiając też mnie wolną przestrzenią, która zaczęła się wyłaniać tu i ówdzie w moim domu.

co prawda daleko mi jeszcze do mistrzów minimalizmu mających zaledwie 100 przedmiotów całego swego dobytku wliczając łóżko, szczoteczkę do zębów czy książki... jestem jednak na dobrej drodze. zaczęłam ograniczać mój stan posiadania do niezbędnego minimum poczynając od rzeczy, z którymi najciężej jest mi się rozstać czyli z książkami. kiedyś marzyłam o wielkiej bibliotece od podłogi do sufitu, teraz jestem gotowa zachować tylko najcenniejsze pozycje, resztę zawsze można wypożyczyć!
bycie minimalistką nie ogranicza się tylko do przedmiotów, przestrzeni, ubrań... można też minimalizować zbędne czynności, które nam zaśmiecają czas i dobierają radość życia... pomyślcie o tym!

kolejne etapy przede mną... 
jak namówić moje dzieci do zminimalizowania zapasu zabawek, samochodów i innych, rzekomo niezbędnych przedmiotów, a przede wszystkim plastiku w ich pokoju. wiem, że nie będzie łatwo ale czynimy pewne postępy. w szafach pojawiły się prześwity i wolne przestrzenie. czuję lekkość i ład... i jestem zadowolona i odciążona.

jak nie dać się uwieść panującej modzie na fast fashion i zachować zdrowy umiar w komponowaniu garderoby swojej i dzieci (polecam post z tego bloga)? jak nie skusić się kolejnym wyprzedażami? i czy aby na pewno muszę mieć te miętowe spodnie i zamszowe botki, w których będę chodzić od święta, bo i tak najwygodniej mi na płaskim obcasie?

i wreszcie jak nie wikłać się w mało istotne tematy, przedsięwzięcia i pomysły, maile, rozmowy, obowiązki ?

c.d.n.