bezbarwność i zaokienna monotonia są na dłuższą metę dla mnie n i e - d o - z n i e s i e n i a! dlatego walczę wszelkimi możliwymi sposobami, aby nie poddać się tym zgubnym stanom sprzyjającym tej szarej aurze. uzbrojona w dobrze naostrzone pędzle i nabite farbą tuby i tubki jestem gotowa do ataku na czającego się za prawie każdym rogiem wroga. z kolorową artylerią nie ma teraz absolutnie żadnych szans! oto moje antidotum na szarugę. moja sztuka wojny z chlapą pośniegową i styczniowym smutkiem.
Rajski ptak, akryl na tkaninie, 45x45cm
PS. a komu się nie chce malować... niech sobie coś upiecze np. ciasteczka owsiane z tego pysznego nowo odkrytego błękitnego bloga!
10 comments:
Kolorowa terapia w szare dni jest zbawienna :) Cudne :)
Te kolory są tak inne od tych, co za oknem, że aż nie realne.
Pozdrawiam
Przepiękne to Twoje dzieło!
Dziewczywny dziękuję! Nie daję za wygraną, nie poddaję się. Im szarzej za oknem tym bardziej chce mi się malować :)
piękne to!!!!!
Piękna koloroterapia! Od razu człowiek nabiera energii do działania :)
Jakie to piękne!
Przepiękne Elu!
:o)
Thymka, dziękuję!
Jagoda, masz absolutną rację. Do tego stopnia, że wzięłam i upiekłam jeszcze owsiane ciasteczka :)
Ewuva, witam na moim blogu i dziękuję za miłe słowa.
Aniu, miło Cię widzieć! Dziękuję!
Takie kolory rozpromienia nawet najbardziej szare dni :) piękne :)
Post a Comment