niepostrzeżenie minęły dwa pierwsze tygodnie stycznia spędzone głównie na zaklinaniu i wyczekiwaniu... wszyscy z utęsknieniem wypatrywali, kiedy wreszcie zacznie prószyć śnieg i zacznie się prawdziwa zima. każdy spadający z nieba biały okruch budził w dzieciach niezwykłe emocje i wreszcie ich tęsknoty i prośby zostały wysłuchane. kiedy w sobotni poranek wyjrzeli przez okno dookoła panowała niezmącona niczym cisza i wszechobecna biel. chłopcy nie mogli uwierzyć własnym oczom. wnet w ruch poszły aparaty, żaluzje we wszystkich oknach zostały podniesione i z przyjemnością oddawaliśmy się obserwacji leniwie wirujących płatków śniegu. ach co za widok i jaka błogość. radości nie było końca i ta euforia trwa do dziś!
w międzyczasie napisałam trzy nowe wiersze dla dzieci (jeden z nich poniżej) i bajkę, skończyłam czytać niezwykle wciągającą serię książek Sarah Waters (Złodziejka, Niebanalna więź, Ktoś we mnie - wszystkie równie wyśmienite i takie dickensowskie w sam raz na chłodne zimowe wieczory), przemeblowałam salon i postanowiłam zajrzeć do mojego blogowego świata.
Ślizgawka
Zimową porą na skraju miasta,
tam gdzie sitowiem staw porastał
mroźnym oddechem ktoś taflę tknął
i grubym lodem skuł ją.
I wnet sadzawkę zmienił w ślizgawkę!
Gdy rano dzieci nad staw zajrzały
na widok ślizgawki aż zapiszczały
i zamiast pędem biec do szkoły
zaczęły ćwiczyć ślizg wesoły.
Skręty, jaskółki i piruety,
podskoki, śruby i triplety.
Po chwili jazdy cała ślizgawka
błyszczała niczym lustra tafla.
Gdy echo dzwonka cicho zabrzmiało
nad stawem wszystko opustoszało.
Do szkoły pora, a z wieczora
łyżwiarską brać znów księżyc zwoła.
Odziawszy stopy w ostrza stalowe
będą rysować wzory lodowe:
esy floresy i zawijasy,
póki nie ujdą sił zapasy.
W księżyca blasku na skraju miasta,
tam gdzie sitowiem staw porastał
na kryształowej tafli lodu
nie czując mrozu ani chłodu
suną dziewczyny i chłopaki
tnąc ostrzem łyżew gładź ślizgawki.
Zimową porą na skraju miasta,
tam gdzie sitowiem staw porastał
mroźnym oddechem ktoś taflę tknął
i grubym lodem skuł ją.
I wnet sadzawkę zmienił w ślizgawkę!
Gdy rano dzieci nad staw zajrzały
na widok ślizgawki aż zapiszczały
i zamiast pędem biec do szkoły
zaczęły ćwiczyć ślizg wesoły.
Skręty, jaskółki i piruety,
podskoki, śruby i triplety.
Po chwili jazdy cała ślizgawka
błyszczała niczym lustra tafla.
Gdy echo dzwonka cicho zabrzmiało
nad stawem wszystko opustoszało.
Do szkoły pora, a z wieczora
łyżwiarską brać znów księżyc zwoła.
Odziawszy stopy w ostrza stalowe
będą rysować wzory lodowe:
esy floresy i zawijasy,
póki nie ujdą sił zapasy.
W księżyca blasku na skraju miasta,
tam gdzie sitowiem staw porastał
na kryształowej tafli lodu
nie czując mrozu ani chłodu
suną dziewczyny i chłopaki
tnąc ostrzem łyżew gładź ślizgawki.
Nina Eniri, styczeń 2012
6 comments:
Fajny blog, piękne zdjęcia, fajne chłopaczki.
Będę zaglądać jeśli pozwolisz.
Sliczny kubek i serwetka na zdjęciu :)) Zauroczyły mnie :)
moje dzieci tez powitały sobotni poranek z okrzykiem: śnieeeeeeeg!
co prawda mielismy szczęście doświadczyć już podczas grudniowego wypadu w góry białego szaleństwa, ale biały widok z okien własnego domu zawsze robi wrażenie!!!
pozdrawiam ciepło... ja mimo wszystko już do wiosny czekam ....
Wspaniale cieszyć się z zimy zwłaszcza że mamy pierwszy dzień ferii-równie okraszony śniegiem ;)
Piękny ten wiersz :)
Ja, mimo, iż dzieckiem nie jestem już dawno też ucieszyłam się na widok śniegu :)
Mela, witam i zapraszam! :)
Wiolka, a jak pysznie smakowała w nim latte z miodem! :)
thymka, nasz wypad w góry dopiero przed nami, a na wiosnę mogę trochę poczekać, zwłaszcza gdy tak pięknie za oknem! :)
Kamila, to prawda! Pozdrawiam :)
Jagoda,
dziękuję! Śnieg chyba na każdego działa rozczulająco, zwłaszcza ten pierwszy, który z cicho spadnie nocą i zaskoczy nas swą bielą z rana :)
Post a Comment