Thursday, 5 November 2009

niezdecydowanie

kiedy dziś rano sięgałam do koszyka po jabłko dla syna do szkoły w jednej chwili, jak za dotknięciem różdżki, moja wyobraźnia przeniosła mnie o parę miesięcy wstecz... do przepięknych, letnich chwil spędzonych zdala od zgiełku, smogu i szalonego pędu wielkiego miasta. chyba nie nadaję się już na życie w miejskim stylu. nachalnie pchające się do mej głowy myśli o konieczności powrotu do pracy odganiam od siebie jak natrętne muchy. stoję na rozstaju dróg i nie potrafię wybrać tej właściwej. rozsądek głowy stacza walkę z romantyzmem duszy i serca. zasiąść przy biurku by segregować mało ważne papiery i sortować kolumny w excelu na wszystkie możliwe sposoby, czy zająć się czymś, co przynosi radość tworzenia i przyjemność obcowania z ludźmi? rozważam plusy i minusy, robię rachunek zysków i strat, lecz nadal nie potrafię dokonać wyboru. chyba to jeszcze nie ten moment, aby podjąć decyzję... chyba potrzebuję jeszcze trochę czasu (byle nie za długo! - podpowiada Pan Rozsądek)...
...tymczasem biorę jabłko i komponuję fotograficzną martwą naturę, a może moją własną naturę!?








PS.
a gdybyście chcieli upiec szarlotę z jabłek to zapraszam tutaj!

2 comments:

Pchełka said...

Rozumiem Cię doskonale..kiedyś ktoś mi powiedział, ciesz się tym co "tu i teraz" - czas tak szybko mija...czasami los za nas wybiera..ale jabco też sobie zjem i właśnie po nie idę..:)

enchocolatte said...

chyba masz rację Pchełko z tym "tu i teraz"! dzięki za wskazówkę!
pozdrawiam,
E.