Friday 16 October 2009

jak powstaje bajka

czy zastanawialiście się kiedyś jak powstała bajka o czerwonym kapturku, dziewczynce z zapałkami albo królowej śniegu? co było inspiracją dla Hansa Ch. Andersena, braci Grimm, Charlesa Perault'a czy Jeana de la Fontain'a? czy opisywali swoje przygody z dzieciństwa a może swoje doświadczenia i obserwacje już jako dorosłych ludzi? czy może inspirowały ich przeżycia innych osób? J. de la Fontaine treść do bajek czerpał z pisarzy starożytnych. Ch. Perault swoje zbiory baśni i powiastek dla dzieci oparł na powszechnie znanych motywach ludowych XVIII wiecznej Francji. z kolei bracia Wilhelm i Jacob Grimm na podstawie wieloletnich badań podań, mitów i opowieści ludowych opracowali zbiór baśni, które stały się klasyką, przetłumaczoną na wiele języków. najbardziej znany bajkopisarz - H.Ch. Andersen, syn szewca i niepiśmiennej praczki, w krainę baśni wprowadzony został przez swoją babcia (ze strony ojca). Andersen bywał z nią w przytułku dla chorych, gdzie zajmowała się ogrodem, i gdzie później przebywał jego chory psychicznie dziadek. kilka motywów z opowieści babki zostało później wykorzystanych przez Andersena w jego utworach.


a jak to jest u mnie? do tej pory bajki, które napisałam dla moich dzieci - bajkiwspominajki, czyli niesamowite przygody pewnej małej dziewczynki, to zbiór prawdziwych historii z mojego dzieciństwa z lekka odrealnionych dla celów czysto literackich. część z nich zamieszczona jest na tym blogu pod etykietką bajki, część natomiast znajduje się na blogu moich dzieci (pod etykietką bajkowo) dodatkowo wzbogacona ilustracjami ze zdjęciami mojego autorstwa i rysunkami pewnej młodej, zdolnej artystki Oli Polit.

dziś jednak zapraszam Was do przeczytania nowej bajki, tym razem będzie to historia niezwykła zainspirowana zdjęciem zrobionym w parku podczas niedawnej śnieżycy. oto wspomniane zdjęcie:







a to i bajka:

Bajka o białej kaczce

W pewnym Szczęśliwym Królestwie, w którym zawsze świeciło słońce i było lato, i w którym nikt nigdy nie słyszał o śniegu, chłodzie czy zimie, mieszkał bardzo dobry król Zefir. Dworzanie i poddani kochali króla za jego dobroć i szczodrość. Nie było osoby w jego królestwie, która będąc w potrzebie i prosząc króla Zefira o pomoc, poczęstunek czy nocleg otrzymałaby kiedykolwiek od niego odmowę. Król mieszkał w zamku sam z małą córeczką Zefiryną, gdyż królowa zmarła przy porodzie dziewczynki kilka lat wcześniej. Długo wyczekiwana córka była jednak tak mocno kochana przez króla Zefira, że nigdy nie odczuwała braku mamy, bo tej miłości króla starczało za dwoje rodziców. Dziewczynka miała też chrzestną, która w trudnych chwilach przybywała do pałacu i troszczyła się o małą Zefirynę jak matka. Chrzestna lubiła często odwiedzać króla i jego córeczkę i patrzeć jak mała ślicznotka rośnie, stawia pierwsze kroki i bawi się. I wszystko byłoby dobrze i bajka praktycznie mogłaby się w tym momencie zakończyć, gdyby pewnego dnia, gdy Zefiryna miała 17 lat, jej ojciec król Zefir nie spadł z konia w czasie polowania i ciężko się nie poturbował. Mimo, że medycy z całego królestwa przybyli bardzo szybko, aby pomóc swemu dobremu panu niestety król, który miał już dużo lat i był starszym jegomościem po kliku dniach zmarł pogrążając całe królestwo w niebywałym smutku. Wszyscy płakali po stracie tak dobrego i szczodrego władcy, gdyż nie wiedzieli czy dane im będzie kiedykolwiek mieć drugiego takiego króla. Marszałek dworu ogłosił wnet, że królestwo potrzebuje nowego monarchy i we wszystkie cztery strony świata wysłani zostali gońcy z listami do książąt, hrabiów i innych szlachetnych rycerzy, aby czym prędzej stawili się na dwór królewski prosić o rękę królewny Zefiryny. A ten, który jej się najbardziej spodoba i poprosi o jej rękę zostanie jej mężem i nowym królem. Szlachetni panowie ze wszystkich sąsiednich krain spieszyli do Szczęśliwego Królestwa, aby stawić się przed obliczem królewny Zefiryny i prosić o jej rękę. Nie wiedzieli jednak, że po niespodziewanej śmierci ojca, ta niegdyś śliczna i sympatyczna mała Zefiryna, zmieniła się nie do poznania i stała się oziębłą, zachłanną, złośliwą i samolubną Zefiryndą. Dziewczyna obwiniała wszystko i wszystkich o śmierć króla-ojca, stała się nieznośna dla dworzan i poddanych. Nawet chrzestna miała obawy czy którykolwiek z książąt poznawszy bliżej królewnę zechce prosić o jej rękę.
Gdy do Szczęśliwego Królestwa przybył pierwszy gość - hrabia Maurycy z Hrabstwa Ketex, królewna Zefiryna przywitała go zimnym spojrzeniem i nawet nie podała mu dłoni. Urażony hrabia obrócił się na pięcie i odjechał. Po nim przybył Książę Lukrecjusz z Księstwa Almondis, lecz i ten nie został przyjęty jak należy. Co prawda królewna przywitała go i zaprosiła na popołudniową herbatkę, jednak nie poczęstowała go nawet jednym złamanym ciastkiem, a wszystkie muffinki z lukrem jeżynowym zjadła sama oblizując palce i głośno mlaskając. Oburzony okropnymi manierami królewny Książę Lukrecjusz, czym prędzej opuścił pałac. Po hrabim i księciu było jeszcze kilku śmiałków, ale każdy odjeżdżał z kwitkiem, obrażony przez królewnę.
Szybko rozniosła się wieść o królewnie i jej krnąbrnym charakterku i nikt już nie chciał konkurować o jej rękę i królestwo. W Szczęśliwy Królestwie zapanował smutek, wszyscy stracili nadzieję, że kiedykolwiek to się odmieni. Nawet pogoda zaczęła się psuć, słońce coraz częściej chowało się za ciemne deszczowe chmury, robiło się nieprzyjemnie i zimno. Marszałek i chrzestna nie wiedzieli, co robić, bo ich rozmowy z królewną o zmianie zachowania nie przynosiły żadnych rezultatów.
Pewnego deszczowego, zimnego wieczoru do bram pałacu królewskiego zapukał nieznajomy. Zmęczony długą podróżą, przemoczony do suchej nitki, brudny i głodny wędrowiec został wpuszczony przez litościwego strażnika do środka, aby się mógł schronić przed ulewą i ogrzać. Gdy tylko królewna dowiedziała się o jego przybyciu, kazała go, czym prędzej przepędzić. Ten jednak nie chciał wyjść i żądał widzenia z Zefiryną. Kazał przekazać jej przez strażnika, że ma dla niej niezwykły prezent i nie wyjdzie dopóki królewna z nim osobiście nie porozmawia. Po chwili zastanowienia Zefiryna, z ciekawością zeszła do przybysza i niegrzecznie syknęła, aby mówił, o co mu chodzi a potem, czym prędzej znikał. Wędrowiec stał chwilę próbując coś wydostać spod połów swego ociekającego błotem, poszarpanego płaszcza. Po chwili w jego dłoniach coś się zaświeciło i zabłyszczało i oczom królewny ukazało się przepiękne, wysadzane drogimi kamieniami złote jajo. Oczy królewny zabłyszczały z zachwytu i zazdrości, koniecznie chciała dostać to piękne cacuszko. Wędrowiec od razu odgadł jej myśli i pragnienie posiadania niezwykłego prezentu, kryjącego w sobie jeszcze coś bardzo kruchego i cennego. Zefiryna już wyciągnęła rękę, aby zabrać swój, obiecany prezent, lecz w tym momencie mężczyzna przemówił: Zefiryno, widzę, że świecący szmaragdami złoty przedmiot spodobał się Ci się i bardzo chcesz go mieć. Dam Ci go! Jednak musisz wiedzieć, że w środku tej szkatuły w kształcie jajka jest coś o wiele cenniejszego. Musisz tylko o to dbać, troszczyć się, chronić przed zimnem i upadkiem przez jeden miesiąc księżycowy i w żadnym razie nie wolno ci otwierać szkatuły przed upływem wyznaczonego czasu. Potem możesz ją otworzyć i spotka cię kolejna niespodzianka. Pamiętaj o ostrzeżeniu, inaczej stanie się nieszczęście. Po czym wręczył dziewczynie połyskujące jajo-szkatułę i wyszedł z pałacu.
Królewna Zefiryna nie posiadała się ze szczęścia, że oto w tak prosty sposób stała się właścicielką cudownej szkatuły. Jednocześnie nie mogła się powstrzymać, aby nie otworzyć szkatuły i nie sprawdzić, co też takiego cennego owo cudeńko kryje w środku. Pod osłoną nocy, gdy wszyscy już spali wykradła się cichaczem przez okno swojej sypialni do pałacowego ogrodu by w świetle księżyca obejrzeć swój niezwykły prezent. Pamiętała ostrzeżenie wędrowca, aby chronić i nie otwierać szkatuły przed terminem, ale ciekawość była silniejsza. Pomyślała sobie, że na pewno nic się nie stanie, jeśli tylko trochę uchyli wieczko i zajrzy do środka. Tak też zrobiła. Jakaż była jej mina, gdy okazało się, że wewnątrz wyścielonej ciemnym aksamitem szkatuły leżało zwykłe, białe, kacze jajo! Dziewczyna rozzłościła się i krzyknęła: Wędrowcze oszukałeś mnie! Co może być cennego w kaczym jaju? To jakiś żart?! Zabierz sobie to cudo-jajo. I cisnęła jajkiem o trawę tak, że się stłukło. W tej samej chwili zza krzewu starej magnolii wysunęła się ciemna postać. I gdy w sekundę potem tarcza księżyca wyjrzała zza chmury i oświetliła ogród Zefiryna zobaczyła przed sobą wędrowca. Domyślając się, że zuchwała i ciekawska panna nie posłucha jego przestróg i zajrzy do szkatuły przed świtem, postanowił nie opuszczać pałacu i poczekać, co się wydarzy, zaczaiwszy się w ogrodzie.
Wszystko popsułaś przez swoją zachłanność i ciekawość, nie posłuchałaś przestrogi. Podarowałem Ci drogocenną szkatułę wysadzaną kamieniami szlachetnymi z obietnicą otrzymania czegoś cenniejszego, gdy się zatroszczysz o swój dar. Nie posłuchałaś mnie i wszystko zniszczyłaś. Wystarczyło poczekać 28 dni, wystarczyło zatroszczyć się o dar, a po upływie miesiąca księżycowego z jajka wyklułoby się małe kaczątko - owoc twej troski i miłości, nadzieja na odmianę na lepsze w twoim życiu. Ty jednak zdecydowałaś inaczej i teraz sama zamienisz się w małą, zwykłą, białą kaczkę. A w Szczęśliwym Królestwie twojego ojca zapanuje mroźna zima. Lecz aby zdjąć moje zaklęcie z ciebie i twojego królestwa potrzeba będzie wiele lat. Dopiero, gdy pojawi się ktoś, kto przygarnie, nakarmi i ogrzeje małą, białą kaczkę, stopią się lody w królestwie i twoim sercu i znowu staniesz się człowiekiem, dziewczyną imieniem Zefiryna. To rzekłszy zamienił królewnę w kaczkę i zniknął.
Minęło wiele lat… W miejscu, gdzie kiedyś stał pałac otoczony pięknym starym ogrodem i stawami, zimową porą można czasem spotkać samotną, białą kaczkę. Czeka na kogoś z dobrym sercem, kto przygarnie ją, nakarmi i ogrzeje i odmieni złe czary, aby na powrót mogła stać się człowiekiem. Jeśli ją spotkacie, nie dajcie jej zamarznąć, zabierzcie ją i dajcie jej schronienie. Okażcie jej serce i uratujcie ją, mimo, że ona nie chciała tego kiedyś zrobić dla tajemniczego wędrowca.

Bajka o białej kaczce
Copyright: Enchocolatte
2009

1 comment:

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Zdjecie świetne, tez by mnie zainspirowało :)

Idę na Twą druga stronę.