Saturday 22 August 2009

wspomnieniem o Warmii... część IV

mniej więcej w połowie drogi prowadzącej ze Stoczka do położonych nieopodal Klejdyt na wzgórzu między łąkami a mokradłami w cieniu pochylonej jarzębiny stoi pomalowana na żółto kapliczka. prowadzi do niej szeroka piaszczysta droga, a po jej obu stronach w szumią dzikie trawy i głośno grają świerszcze. miejscowi opowiadają, że przed laty wieczorami przy kapliczce spotykali się zakochani dziewczyna i chłopak. ona pochodziła z prostej rodziny, on był dziedzicem majątku w Klejdytach. bardzo się kochali mimo, że rodziny nie wyrażały zgody na ten nierównych sobie związek (czyli typowy mezalians). nie mając oparcia w rodzinach ich miłość była skazana na tragiczny finał. dziewczyna zdradziła swego kochanka z innym. chcąc się zemścić na niewiernej dziedzic ponownie umówił się z nią po zachodzie słońca pod kapliczką. dziewczyna przyszła jak, co wieczór nie podejrzewając zamiarów swego kochanka. było to już ich ostatnie spotkanie. zazdrosny, zdradzony dziedzic zabił dziewczynę, a jej ciało utopił w pobliskich mokradłach. od tej pory kapliczka nazywana jest przez miejscowych mieszkańców Kapliczką Zakochanych...



dziś na wzgórzu nadal rośnie, smutno pochylona nad kapliczką, jarzębina. dookoła magiczna cisza i tylko szum traw. jakiś świerszcz od czasu do czasu zakłóci spokój o zachodzie słońca. w oddali widać klasztor, a patrząc na zachód - porośnięte wierzbami mokradła, po których majestatycznie pływa samotny biały łabędź...














1 comment:

Anna Lechowska "Figa" said...

typowo polskie bezdroża
miłe