Wednesday, 27 July 2011

trochę słońca. białe noce

ulubiony kolor Litwinów to żółty. większość domków jest pomalowanych na ten właśnie odcień

trochę słońca chyba nikomu dziś nie zaszkodzi?
na Litwie nawet w pochmurny dzień można je znaleźć w pomalowanych na jaskrawo żółto ścianach drewnianych domków, wyrastających z ziemi, co jakiś czas na tle wszechobecnej zieleni.
niewielkie wioski zatopione w gęstwinie niewielkich przydomowych ogródków, gęsto obsadzonych kwiatami.
i inne zadziwiające zjawisko... mimo, że na dworze jasno jak w dzień i przyjemnie ciepłe wieczorne powietrze kusi aby jeszcze posiedzieć na ławce przed domem albo pobujać się w hamaku, nikogo to nie wzrusza (oprócz naszej trójki wybierającej się na wieczorną przejażdżkę rowerem o 22.00!). wioski jakby wymarłe, dookoła panuje cisza, bo wszyscy już dawno śpią! tylko my snujemy się samotnie po okolicy. nie możemy zasnąć. bo trafiliśmy na białe noce!

godzin 22 z minutami, okoliczne wioski śpią, chociaż jest jasno jak w dzień

słońce niespiesznie zachodzi za "domkiem muminków"
jeszcze długo przyjdzie nam poczekać,
aż zrobi się dostatecznie ciemno, żeby można było pójść spać



o tej porze światło miękko kładzie się mieniącym się złotym blaskiem na trawach i kwiatach łąk

chodzę z Jaromirem po trawie i rozkładam ręce,
żeby zebrać trochę tego słonecznego blasku z czubków traw


gdzieś daleko zaszczekał pies, echo niesie jego głos nad naszymi głowami
Jaromir pyta: Mama dlaczego ten pies hauczy i hauczy?

No tak, skoro koty miauczą to psy hauczą, myślę sobie.

w stawie zaczęło coś mlaskać, za chwilę dał się słyszeć rechot żab,
mam wrażenie, że trwa strojenie instrumentów do wieczornego koncertu...
jakaś uwertura na pożegnanie ostatnich promieni słońca



i znowu cisza odmierzana miarowym cykaniem świerszczy

płonąca łuna nad "domem muminków" oznacza, że pora już iść i położyć się spać.

11 comments:

Kemotka said...

Jejku, jaki klimat niesamowity ;) I na Twoich zdjęciach i w Twoich slowach. Uwielbiam takie miejsca i takie widoczki. Cudnie. Sielsko.

enchocolatte said...

Kemotko, to zdjęcia z okolic gdzie mieszkaliśmy, wieś Jaskonys. Szczególnie urokliwe były wieczorne spektakle z naturą w roli głównej.

margaretka3 said...

Ależ pięknie! Pejzaże i słońce na Twoich zdjęciach. I łąki, i ta łuna! Rzeczywiście, jak można spać, gdy wkoło tak pięknie.

enchocolatte said...

Margaretko3, nam zdecydowanie było szkoda spać gdy na dworze taka sceneria, ale okoliczni mieszkańcy rano szli do pracy i pewnie te widoki, które nas tak zachwycały dawno się im opatrzyły.

Mała Mi said...

;) piękne zdjęcia :) najbardziej mi się podoba to fioletowawe :)

Delie said...

Drugie zdjęcie-najpiękniejsze!

enchocolatte said...

Mała Mi, dziękuję! To słoneczne światło tak namalowało ten kadr.

enchocolatte said...

Delie, ale i tak nie oddaje całej aury tego miejsca. W prawym dolnym rogu widać poręcz niewielkiej drewnianej kładki - przejście przez mokradła, na łąkę pełną kwiatów i moich ulubionych fioletowo-różowych wierzbówek. Rosły ich tam całe kępy z daleka barwiąc łąkę na piękny różowy kolor.

magdalena said...

jak tak jasno o 22.00 to o której zrobiło się ciemno?

enchocolatte said...

ellemo, w zasadzie jasno było nawet o 1 w nocy (taka nasza szarówka, zmierzch). słońce całkowicie zachodziło o 2 w nocy by o 4 zacząć rozświetlać nieboskłon na blado pomarańczowo. i jak tu spać w takich warunkach???

ula said...

ślicznie oddałaś tą wieś, to są moje ulubione pory dnia,zawsze odnajduje w nich coś nowego, nawet jak codziennie jest tak samo, może to moje ciągłe poszukiwanie "światła", którego ostatnio coś nam brakuje ;)
pozdrawiam cieplutko