Monday 16 February 2009

w bliskości

...są takie dni kiedy nagle uświadamiamy sobie coś ważnego, czego przedtem nie czuliśmy lub nie rozumieliśmy. takim dniem były moje wczorajsze urodziny. dziś siedząc przed ekranem komputera w moim zakątku dumania, podziwiając zimowy krajobraz za oknem, otoczona ulubionymi książkami i kwiatami (prezenty od najbliższych) spisuję to, co się wydarzyło wczoraj i skłoniło mnie ku pewnej refleksji. kto na prawdę jest nam najbliższy, kto nas rozumie, kto nas kocha... najprawdziwiej, najbardziej?
rodzice... to oni są świadkami naszego życia, wzrastania, odkrywania świata, przeżywania ...w chwili narodzin, w latach beztroskiego dzieciństwa, kiedy jeszcze nie zdajemy sobie sprawy jak ważni i bliscy nam są. dopiero teraz mając 37 lat i swoje własne dzieci uświadamiam sobie moją nierozerwalną bliskość z tymi ludźmi - bliskość wynikającą z więzi krwi. wszak we mnie płynie ta sama krew, co w nich i ta sama krew krąży w ciałkach moich dzieci - jesteśmy jednym strumieniem myśli, emocji, miłości. nawet mój mąż nigdy nie będzie mi tak bliski, choćby istniała między nami nierozerwalna nić miłości, bo nie ma między nami więzi krwi...











Moi kochani, najblizsi...

No comments: