tych, którzy nie czytali mojego poprzedniego posta odsyłam tutaj,
a tych, którzy czytali zapraszam na ciąg dalszy wyprawy do doliny...
a tych, którzy czytali zapraszam na ciąg dalszy wyprawy do doliny...
dzikie wiśnie nad głowami aż się prosiły żeby się nimi poczęstować,
ale były trochę za wysoko nawet dla mnie...
ale były trochę za wysoko nawet dla mnie...
nieustraszony, mały wędrownik dzielnie posuwał się naprzód
ścieżką ukrytą wśród wysokich na metr traw...
z daleka widać było tylko migający, co jakiś czas, wśród zieleni
jego czerwony plecaczek w kształcie biedronki...
ścieżką ukrytą wśród wysokich na metr traw...
z daleka widać było tylko migający, co jakiś czas, wśród zieleni
jego czerwony plecaczek w kształcie biedronki...
a jeśli kto ciekawy jak to miejsce wyglądało wczesną wiosną
i co tam się wtedy działo, niech zajrzy tutaj!
i co tam się wtedy działo, niech zajrzy tutaj!
4 comments:
Te zdjęcie... Jakbym przeglądała album swoich wspomnień z dzieciństwa...
Początek lata!
Cudowny czas :-)
Maggie, miło mi! Cudowny czas! :)
Urocze miejsce i zdjecia rowniez takie pelne ciepla a dzikie wisnie tez rosna blisko nas ale dzieci nie bardzo chca zrywac bo kwasnie... :-) M
Mamsan, dziękuje za odwiedziny. Dzikie wiśnie najlepiej nadają się na kolczyki :) Pozdrawiam!
Post a Comment