odkąd pamiętam byłam wielbicielką książek. czytam ich dużo i często. nie wyobrażam sobie życia bez przeczytania przynajmniej jednej książki w miesiącu. czasami zdarza mi się czytać kilka pozycji jednocześnie, gdyż każda jest tak interesująca, że nie mogę powstrzymać się od odłożenia jej na półkę na później. tym sposobem moja biblioteka zaczęła pęcznieć a wręcz pękać w szwach. część książek wyemigrowała do rodziców na jakiś czas (wiem, że potem wrócą, bo jest wśród nich bardzo dużo tytułów, które z przyjemnością przeczytam jeszcze z raz). część piętrzy się w domowej mini biblioteczce, czekając na lepsze czasy, to jest na BIBLOTEKĘ przez duże B, bibliotekę z prawdziwego zdarzenia - ogromny, solidny, drewniany regał na całą ścianę z półkami od podłogi do sufitu i mnóstwem wygodnych półek dla moich papierowych podopiecznych w kolorowych okładkach.
jednak ostatnio będąc pod wrażeniem pewnej lektury, o której pisałam w ostatnim poście, zaczęłam się zastanawiać, czy moje marzenie o bibliotece w swietle przeczytanych myśli ma sens. poza tym książka z natury lubi być w obiegu, lubi być czytana, wertowana, przeglądana a nie tylko podziwiana z perspektywy półki bibliotecznej.
jednak ostatnio będąc pod wrażeniem pewnej lektury, o której pisałam w ostatnim poście, zaczęłam się zastanawiać, czy moje marzenie o bibliotece w swietle przeczytanych myśli ma sens. poza tym książka z natury lubi być w obiegu, lubi być czytana, wertowana, przeglądana a nie tylko podziwiana z perspektywy półki bibliotecznej.
i jak to zwykle u mnie bywa, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że los zsyła mi różne znaki, zbiegi okoliczności itp., przypadkiem przeczytałam gdzieś o idei bookcrossingu. sam pomysł jest bardzo prosty i ma fantastyczne przesłanie - uwalnianie książek, czyli rozpowszechnianie czytelnictwa. polega to na pozostawianiu przeczytanych książek w miejscach łatwo dostępnych dla innych, aby ktoś zainteresowany mógł nieodpłatnie skorzystać, przeczytać a potem zostawić w tym samym miejscu lub przekazać dalej. w ten sposób książki wędrują od jednego człowieka do drugiego, z jednego miejsca w drugie, obrastając w historię czytellników i miejsc. muszę przyznać, że pomysł ten bardzo mi się spodobał i postanowiłam się przyłączyć do akcji uwalniania książek. jest to bardzo proste, nic nie kosztuje a daje wiele przyjemności, powiedziałabym nawet, że jest w tym coś z detektywistycznej przygody (śledzenie drogi jaką przebyła uwolniona książka z Twojej biblioteczki przyprawia o dreszczyk emocji brrrrr!!!). wchodząc na polską stronę bookcrossingu wystarczy się zarejstrować, wpisać dane o uwalnianych książkach otrzymując specjalny numer BIP dla każdego tytułu i zostawić książkę na specjalnej, wyznaczonej półce lub samemu stworzyć tzw. prywatną półkę. spróbujcie, to naprawdę fantastyczna, wciągająca i pożyteczna zabawa. ja też dałąm się porwać i z przyjemnością uwolniłam parę tytułów z niecierpliwością czekając na wieści o tym gdzie i u kogo teraz są.
zajrzyj na te strony
No comments:
Post a Comment