w głowie myśli potargane, nieuczesane jak trawy na wietrze. a trawy jeszcze z wczorajszego rannego spaceru. myśli o tym i o tamtym. o sprawach przyziemnych i zupełnie nierzeczywistych (czyli jak to się mówi... myślenie o niebieskich migdałach). spisuję na kartkach zamiast w jakimś notatniku, a potem je gubię. i już całkiem zapominam o czym to ja myślałam.
a o tym, że gdzie się podział wrzesień? dlaczego taka letnia jesień? i jeszcze, że muszę mieć rajstopy w kolorze bursztynowym... że pora napisać kilka nowych bajek... że, czas pomyśleć o urodzinach chłopców i taty, bo to już pod koniec października... że powinnam znaleźć ze dwie chwile i pokolorować szkice ilustracji do książki... no i że może warto by było zrobić porządki jesienne... a jeszcze czekają na pomalowanie krzesełko i pudełko na herbatę... i oczywiście koniecznie muszę spotkać się z kilkoma znajomymi, których nie widziałam od wakacji... a jeszcze kilka myśli w sprawie zebrania, prania i obiadu gotowania... i wiem, że powinnam coś wreszcie zrobić w sprawie pracy, której ciągle nie mam... i pójść tu i tam, rozejrzeć się, popytać... a potem nazbierać liści i kasztanów do szkoły (czemu to właśnie ja???) i już mnie głowa boli od nadmiaru spraw, chyba jednak lepiej było pisać je na karteczkach i gubić, niż mieć je tu wszystkie teraz przed oczami i się samej zagubić!
a o tym, że gdzie się podział wrzesień? dlaczego taka letnia jesień? i jeszcze, że muszę mieć rajstopy w kolorze bursztynowym... że pora napisać kilka nowych bajek... że, czas pomyśleć o urodzinach chłopców i taty, bo to już pod koniec października... że powinnam znaleźć ze dwie chwile i pokolorować szkice ilustracji do książki... no i że może warto by było zrobić porządki jesienne... a jeszcze czekają na pomalowanie krzesełko i pudełko na herbatę... i oczywiście koniecznie muszę spotkać się z kilkoma znajomymi, których nie widziałam od wakacji... a jeszcze kilka myśli w sprawie zebrania, prania i obiadu gotowania... i wiem, że powinnam coś wreszcie zrobić w sprawie pracy, której ciągle nie mam... i pójść tu i tam, rozejrzeć się, popytać... a potem nazbierać liści i kasztanów do szkoły (czemu to właśnie ja???) i już mnie głowa boli od nadmiaru spraw, chyba jednak lepiej było pisać je na karteczkach i gubić, niż mieć je tu wszystkie teraz przed oczami i się samej zagubić!
a jutro znowu prawie cztery dni bez taty, i wszystko sama, sama, sama od wieczora aż do rana!
PS. a u chłopców na blogu
mamy coś
do kolorowania dla dzieciaków!
Klikajcie TUTAJ!
PS. a u chłopców na blogu
mamy coś
do kolorowania dla dzieciaków!
Klikajcie TUTAJ!
16 comments:
Najgorsze, że tych myśli nie da się wyłączyć.
zaradna mama. Tyle na głowie i wszystko ogarniasz!
:)
Początek zabrzmiał jak Alicja w Krainie Czarów... :)
Paula, ale spisywanie na karteczkach i gubienie to jest metoda! :)
Magdalena, staram się! Tylko dzień coś za krótki :)
Anik, trzeba czasem trochę zaczarować, wtedy łatwiej żyć! :)
Ja zaczęłam zapisywać w czarnym notesie z gumką niedawno. Ilość rzeczy do zrobienia przeraża swoim ogromem.
Delie, notes jest ale jakoś tak sobie pomyślałam, że jak w nim zapiszę choć połowę tego, co mam do zrobienia, to już pewnie nie zrobię (właśnie z tego przerażenia ogromem)A jak się te plany i pomysły kołaczą w głowie i dopominają się o swoje, to mają większe szanse na urzeczywistnienie. Albo dalej będę stosowała metodę karteczek :))) wtedy jest bez ciśnienia...
tak, kiedy minął wrzesień też nie wiem ;) I moje:
...że muszę mieć rajstopy w kropki, ...że muszę uzupełnić masę papierów, i o urodzinach też pomyśleć, mój mąż też jest październikowy ;) że muszę posprzątać w szafkach w kuchni, ...że muszę zapisać się do dentysty, ...że muszę kupić buty na zimę (kurtka i zimowe buty to jedyne rzeczy, których nie lubię kupować ;) ), ...że , ...że. Dużo tych "że" ;)))
A ja się jakoś tym pięknym wrześniem nasyciłam!!! A teraz sycę się październikiem :-) Sierpień za to mi minął niepostrzeżenie...
My spraw na głowie mamy nieco mniej (co najmniej minus dwa, hihi), ale nasz notes w szwach też pęcznieje! Czarny! Z gumką! Wypełniony szpargałami w środku!!!
Cztery dni bez Taty? No to trzymaj się, dzielna Kobieto :-) I do zobaczenia!!!
Kemotko, rajstopy w kropki! A jaki kolor, bo myślę sobie, że tez bym na takie zapolowała. I przypomniałaś mi o jeszcze jednej sprawie - buty na zimę ( a może jej nie będzie??)
Maggie, oj to Wam dobrze, że o dwie mniej. I teraz już wiesz dlaczego tak trudno nam się spotkać, choć chyba zauważyłaś, że jest myśl o spotkaniu!!! :) Do szybkiego zobaczenia!
jak zapisuję, to robię, jak nie zapiszę to zapominam, o wszystkim:) A potem za czas jakiś mi się przypomina i się zadręczam;) my niebawem cały tydzień same...podoba mi sie to jak ujęłaś to w ostatnim zdaniu "...od wieczora aż do rana " choć nie lubię i grymaszę jak tak jest:/
takie rymowane myśli to naprawdę miła rzecz.. nie przydarz się każdemu:) chyba jesteś wyjątkowa:) wiedziałaś o tym?
Piegowata, nie zadręczaj się tak, przecież świat się nie zawali :) Będziemy Penelopami przez jakiś czas... do powrotu naszych Odysów :)
Tabu, dziękuję. Lubię sobie czasem coś zrymować, a zwłaszcza gdy w głowie myśl gotowa! :)
Mysli, sprawy, obowiazki... czasami ich wiecej, czasami mniej ale zawsze sa... u mnie wszystkiego ostatnio zbyt wiele ale juz wkrotce wiem, ze bedzie lepiej i to mnie cieszy ...
Pozdrawiam cieplutko. M
Mamsan, masz jakiś magiczny sposób na to wszystko. Jeśli tak to zdradź mi sekret! :)
Wiem z własnego doświadczenia, że im więcej ma się obowiązków tym lepiej potrafimy się zorganizować. A jak mniej tu już jakoś tak się wszystko "rozłazi" bo się rozleniwiamy;) Więc sama nie wiem czy życzyć większej ilości "rzeczy do zrobienia" czy może trochę wytchnienia;)
Pozdrawiam
Olliveto, masz rację nadmiar czasu rozleniwia a jego niedostatek mobilizuje. Więc chyba tego drugiego jednak, bo rozmemłanie z kolei dołuje. :)
Post a Comment