Tuesday, 24 March 2009

lawendowo

ostatnio jestem w jakimś dziwnym stanie melancholijnie-sentymentalnym. oglądam stare filmy o łzawej konsystencji. słucham smętnej muzyki. weźmy chociażby wczorajszy wieczór. niechcący weszłam do pokoju "multimedialnego" (tak go sobie pieszczotliwie nazwaliśmy, gdyż zgromadzone tam są nasze ulubione CD, DVD, książki, albumy, zdjęcia oraz odpowiednie sprzęty ułatwiające odbieranie/odtwarzanie wyżej wymienionych nośników treści audio/video). no więc weszłam do tegoż pokoju, zwabiona niebieskim światłem ekranu i dźwiękami pięknej muzyki. i już zostałam, utknęłam na dobre, nie mogąc oderwać oczu i uszu. bo oto na moim ulubionym kanale (TVP Kultura) wyświetlano film Charles'a Dance'a pod tytułem Ladies in Lavender - czyli kobiety w kwiecie wieku (nie wiem dlaczego w polskiej wersji film ten ma tytuł Lawendowe wzgórze?). przepiękna, chwytająca za serce muzyka Nigela Hessa, wspaniała gra Judi Dench, malownicze scenerie Kornwalii i nostalgiczna historia miłości kobiety w kwiecie wieku do młodego, utalentowanego cudzoziemca-rozbitka, który nagle pojawia się w spokojnym i sielankowym życiu dwóch sióstr... nic więcej nie powiem! jeszcze raz posłucham muzyki!



PS. na miłość nigdy nie jest za późno!

3 comments:

Anonymous said...

widać że nie jestem osamotniona w tych ckliwościach...

enchocolatte said...

tak, coś w tym jest, wszak Wodniki = woda = łzy = ckliwości :)

Anonymous said...

:-)
mam nadzieję że ta jawa nie rozczarowała wczoraj za-nad-to:-)