Friday 9 September 2011

nareszcie weekend

pierwszy tydzień września za nami, pierwszy tydzień szkoły też. tempo zawrotne, tylko dla wytrwałych i zaprawionych w bojach. dlatego z utęsknieniem wyglądałam weekendu. i choć nie będzie to dolce far niente w scenerii jak na powyżej załączonym obrazku, ale zawsze dwa dni na zwolnionych obrotach przed kolejnym zwariowanym tygodniem.

i jakże miło powspominać sobie to słodkie nieróbstwo sprzed zaledwie kilku tygodni, gdy leżeliśmy na słonecznej plaży. nie przypuszczałam wtedy, że moje życie za chwilę nabierze takiego tempa. i że w mojej dobie zabraknie aż tylu godzin, żeby zdążyć ze wszystkim, co sobie zaplanowałam. i nawet nie chcę teraz myśleć jakby to było gdybym wróciła do pracy. kto i jak by to wszystko ogarnął??? tymczasem właśnie zaczął się weekend. czas na regenerację duszy, lifting ciała, rekonstrukcję kręgosłupa i czego tam jeszcze, nadrobienie braków i zaległości... i zaplanowanie niedalekiej przyszłości. ale to już jutro. teraz trochę mgnień z nad morza i może jakiś film na dobranoc.

gorąca kukurydza, słodkie naleśniki....

i cisza, tak długo wyczekiwana...

i najlepsza kawa na wybrzeżu, przygotowana przez mojego osobistego baristę

i pora kiedy dzień się ma ku szczęśliwemu końcowi

i aksamit piasku pod stopami...

i beztroskie zabawy dzieci w morzu...

:)

4 comments:

Camilla Alvén said...

Lovely, lovely, lovely!!! I`m in love with tour photos!
Kram

Kemotka said...

coś wiem na temat tego tępa. Czekam aż minie wrzesień i wszystko nieco się uspokoi albo to ja wpadnę w rytm pracy. Póki co pędzę korytarzami jak oszalała i nie nadążam sama za sobą, a co dopiero za dzieciakami ;)))

Kemotka said...

P.S. Jak Bartoszowi w pierwszej klasie?jak nowa nauczycielka? Ale poproszę tak całkiem szczerze, bez zważania na to, że to ja pytam ;))))

enchocolatte said...

Camilla, thank you. Our holidasy on the Baltic Sea. :)

Kemotko, czyli druga strona też nie ma lekko :) Faktycznie niech ten wrzesień już przeminie, może uda nam się jakoś dostroić się do nowych obowiązków i złapać właściwy rytm, bo na razie nam się to nie bardzo udaje.
Choć jak pytam Bartosza czy mu się podoba w I klasie to mówi że jest zadowolony i wszystko jest ok. I to mnie cieszy! Szkoda tylko że trzeba być punktualnie na 8.00, bo to zupełnie nie nasza godzina :)