Tuesday, 31 May 2011

pierwsza I Komunia cz.1

Niedziela 29 maja 2011roku... godzina 10 rano...
w niewielkim kościele na górze Marysieńki Sobieskiej (Marymont)
pierwsza I Komunia w naszej rodzinie, czyli komunia Bruno.
Po kilkudziesięciu dniach intensywnych przygotowań i prób...
nastał dzień najważniejszej próby.
Dla dzieci, rodziców i księdza katechety.

Podniosła atmosfera, moc emocji, dziecięcy śpiew, przepiękna muzyka...
łzy wzruszenia i radości same napływały do oczu...

Wnętrze kościoła przepełniał zapach kadzideł, lilii i konwalii - a serca niezwykła radość...

Wreszcie nastąpił ten moment, na który wszyscy z niecierpliwością czekali...
procesja z darami i komunia...

Jaromir przez cały czas bacznie obserwował ceremonię...
Za pięć lat to on stanie w białej albie na miejscu Bruno,
ale wcześniej będzie miał okazję prześledzić wszystko na komunii Bartosza już za 2 lata...

Na chwilę przed spotkaniem z Panem Jezusem...
i moment, na który tak czekaliśmy...

Chwila refleksji i podziękowania dla rodziców...

Na koniec radosny wspólny śpiew z klaskaniem w stylu gospel!
Niepostrzeżenie najważniejsza uroczystość maja dobiegła końca!

* * *

c.d.n.

10 comments:

Kemotka said...

Pięknie. Dobrze, że pogoda dopisała ;)
śliczny wianuszek miała dziewczynka na czwartym od dołu kolażu!

Anonymous said...

Doniosla chwila...
Uroczy mlodzieniec :)
jak ten czas leci...
a jeszcze niedawno pamnietam go w nosidelku :)

wazny dzien... i jak wiele emocji/ stanow towarzyszy w czasie takiej uroczystosci...
radosc
skupienie
zamyslenie
zaciekawienie..


Sciskam Cala Rodzinke :)

I.

enchocolatte said...

Kemotko, to prawda - pogoda w sam raz! Tylko jeden z żywych kwiatów, tak jak lubię!

I. dziękuję za piękne słowa!
Serdecznie Cię pozdrawiamy całą 5!!! :)

carissima said...

Jak pięknie....

enchocolatte said...

Carissima, dziękuję! :)

Anik said...

Wzruszyłam się... :) Takie ceremonie zawsze ściskają mnie za serce :)

maggie said...

Mnie też zachwycił ten wianuszek... I konwaliowe bukieciki :-)

Właśnie miałam dzwonić do Ciebie i pytać, jak to wszystko przeżyłaś ;-)
Ale widzę, że udało się pięknie...

Uściski!

Ewa said...

Piękny dzień. I piękne kwiaty. Naturalne ;) W kościele rzeczywiście musiało nieziemsko pachnieć. A wianek dziewczynki uroczy!

enchocolatte said...

Anik, ja jestem strasznie wrażliwa w takich chwilach, ale jakby miało być inaczej, przecież to święto mojego dziecka.

Maggie, wszystko poszła tak jak zaplanowałam. Jestem zadowolona, Bruno jest zadowolony i goście też. :) Kolejna komunia to już będzie pestka :)

Ewo, to były jedyne ozdoby u dziewczynek, gdyż wszystkie wystąpiły w jednakowych albach tak jak chłopcy, z tym tylko wyjątkiem, że chłopcy byli przepasani białymi sznurami a dziewczynki wstążkami. Pozdrawiam!

Mamsan said...

Dzien na pewno wyjatkowy ktory na dlugo pozostanie w pamieci...! a wianuszek dziewczynki i konwalie urocze... Pozdrawiamy. M