...w weekend przylecieli do nas anieli z wiklinową walizką. rozebrali naszą choinkę z bombek, które powoli i ostrożnie zapakowali do pudeł i pudełeczek. pudełeczka powkładali do swej magicznej wiklinowej walizki, założyli skrzydła, pobawili się chwilę i odlecieli w siną dal... do następnej zimy, kiedy to wrócą z walizą pełną radości, miłości, śmiechu, puchu, bombek i ozdób choinkowych, aby pomóc nam ubrać zielone drzewko. tylko Jaromir został niepocieszony i zasmucony z powodu zniknięcia choinki i bombek. mały myślał, że teraz to już zawsze w naszym salonie będzie stała choinka, przy której tak miło było mu się bawić.
a początek historii z aniołami i walizką znajdziecie tutaj!
6 comments:
anielskie skrzydła zawsze warto przymierzyć :)))a nóż...i..dziękuję za piękny komentarz:)
Przeuroczy On......Niewinny jeszcze....Zachowaj moment...
Ściskam Ania
What an angel, very nice photos!
Anioł w oknie - piękny. I jakie ładne skrzydła. Szukałam swego czasu takich i nie mogłam dostać. I podziwiam dzielną chinkę, że tak długo wytrwała.
Piękna historia ze zniknięciem choinki...
A te skrzydła-cudne!
A może aniołowie zdradzili gdzie się w nie zaopatrują:)?
Pchełko, właśnie o tym myślałam. Ale nie wiem czy nie będą za małe na mnie.
Aniu,szczęście to ta chwila co trwa!
Camilla, thank you!
Ewo, ten aniołek jest cierpliwy w pozowaniu jak żaden. Chyba po prostu to lubi!
Delie, anielskie skrzydła wypatrzyłam na wystawie naszego osiedlowego sklepiku papierniczego. Pani w sklepiku jest dokonale zaopatrzona w przeróżne stroje i dodatki!
Pozdrawiam Was wszystkie!
:)
E.
Post a Comment