mówi się, że co się odwlecze to nie uciecze.
nasze spotkanie z Maggie przekładałyśmy kilka razy,
aż wreszcie dnia pewnego marcowego,
wszystkie przeszkody znikły precz i wylądowałyśmy
w towarzystwie naszych milusińskich tutaj,
żeby obgadać to i owo i napić się pysznej kawy.
pierwsze wiosenne wagary* ledwo co za nami,
a nam się marzą już następne!
może bardziej plenerowo niż klubowo,
bo zasiedzieliśmy się strasznie, a to niezbyt zdrowe.
ale o zasiedzeniu i jego zgubnym działaniu
napiszę przy najbliższej okazji.
tymczasem zapraszam
* wagary, bo nie poszliśmy do przedszkola! czego ja te dzieci uczę :)
7 comments:
uwielbiam takie wiosenne wagary choc szkoła już daaaleko za mną :)
Joasiu, my mamy ten komfort ze wagary w przedszkolu są praktycznie bezkarne :)) Pozdrawiamy!
ech, teraz mam wyrzuty sumienia... na złą drogę was sprowadzamy, hehe
no, z tymi wagarami ;-)
uściski! fajnie, że się (w końcu) udało!
Wspaniałe wagary! Ja to pochwalam - sama mam takie w planie lada dzień;)
Pozdrowienia!
Maggie, nie wagarowałam w szkole to teraz sobie odbijam :)) zresztą takich miłych wagarów nigdy dość!
Anno-Mario, widać wiosna już tuż tuż skoro wszystkich na wagary ciągnie:) udanych wagarów!:))
Fantastyczne miejsce dla dzieciaków. Dlaczego u mnie w mieście takich nie ma :(
Najważniejsze, że miło spędziłyście czas na wagarach. Ja się kiedyś podczas wagarowania tak wynudziłam, że... wróciłam do szkoły :)
Uściski!
Post a Comment