Tuesday 11 January 2011

recepta na szare dni / recipe for gray days

świat pogrążył się w szarości, w domu panuje jakiś złowrogi mrok jak z powieści Zafona. widok za oknem jak na wyblakłej kliszy fotograficznej. nie mogę sobie znaleźć miejsca w takiej rzeczywistości, to nie dla mnie. lektura książki nie pomaga... mimo, że tytuł i autor (Gorący lód by T. Jastrun) powinny działać rozgrzewająco... ale nie działają. nie tak miało być z początkiem nowego roku, ale jest jak jest. na dodatek codzienność działa zbyt przygniatająco.

ponoć drobne przyjemności mają pomagać w takiej beznadziejnej aurze, ale...
kiedy rano zaczynał prószyć śnieg, myślałam, że będzie ze mną lepiej, ale...
poprószył kilka chwil i przestał...
nie chce mi się wychodzić na zewnątrz... na te brudne ulice, brrr
zostaję w domu

spójrz w siebie... spoglądam i nic

no to zrób coś... dla siebie...

robię...
i uzmysławiam sobie, że póki nie zajmę się czymś z pasją nie zaznam spokoju i ukojenia...
i ma to szerszy wątek niż tylko chwilowa niemoc dnia codziennego...
ma to związek z tym, co chciałabym w życiu robić... zawodowo
dotychczasowe zajęcia były w zasadzie w zastępstwie, na przeczekanie, do chwili gdy odkryję co mnie fascynuje (dużo mi to czasu zajęło, nie sądziłam, że aż tyle lat na to potrzeba)
historie biurowe chyba już mnie nie interesują, to nie moja bajka...

wyjmuję mój podręczny zestaw rękodzielniczy i wycinam serce...
będzie jak z piernika... kolorowe i błyszczące, takie jak lubię
a potem cyk zdjęcie...
a potem pstryk szarość znika
moja osobista recepta na szare dni, a może na życie: rękodzieło + fotografia

5 comments:

Hanna said...

Tak ciężko znaleźć sposób na życie z pasją, choć niby to tak oczywiste... I jak to zrobić, żeby było dobrze. Ja już od kilku lat codziennie odpowiadam sobie na pytanie. I na razie częściowo już się udało. Podejście do drugiej części już niedługo. A na razie starania by nie dać się szaro-burej aurze i nie pozwolić rozterkom spędzać snu z oczu w nocy i wypędzać energii z ciała za dnia. Powodzenia dla Ciebie, dla mnie i dla wszystkich poszukujących. Dobrze wiedzieć, że nie jest się w swych poszukiwaniach, dążeniach, smutkach i zwątpieniach samemu :)

magdalena said...

oj, mnie zdjęcia tez pomagają (niestety z rękodziełem to już gorzej u mnie), ale jak tu coś fotografować, jak za oknem (godzina 15.00 za chwilę) wygląda jakby była 18.00? masakra jakaś! wczoraj piękne słońce, a dzisiaj nic, zero! łapie chwilę przyjemności i próbuje naładować baterie. nie pomaga, chce ta baterię przy sobie mieć ciągle naładowaną ... i słońca chcę! i chce takie serce w formie broszki! cudne!

magdalena said...

... w formie broszki albo zawieszki do torebki! tylko nowa muszę kupić ... ech.

enchocolatte said...

Hanno, nie nie jesteś osamotniona w swych rozterkach. Myślę, że wiele osób walczy z niespełnieniem. Sęk w tym jak pasję przekuć w zajęcie z którego można utrzymać rodzinę... oto jest pytanie!

Magdaleno, rozejrzyj się za "baterią" - akumulatorem pozytywnej twórczej energii wokół siebie, na pewno coś takiego istnieje. Powodzenia! A sercu coś pomyślimy!

Anik said...

czytam i mam wrażenie że jestem w podobnym punkcie jak ty...szukam...siadam wieczorem i po całym dniu zagłębiam się w filcowo-materiałowych światach splątanych nićmi...dobrze mi tam :)
Wierzę, że przyjdzie taki moment że każdy znajdzie jakieś pasje które zamienią się w sposób na życie - przecież wszystkie na to zasługujemy! :)
Dużo uśmiechu na szare dni życzę! :)