Friday, 14 January 2011

...

pobudka o 3.45 w nocy nie należy do przyjemnych, zwłaszcza gdy jest się śpiochem tak jak ja! tak wcześnie jeszcze nigdy nie rozpoczynałam dnia. i chociaż początek nie był najlepszy (Jaromir zagorączkował i się rozchorował) to im bardziej tego dnia przybywało tym było lepiej.

zostaliśmy w domu we dwoje, żeby ustalić co mu jest (bo oprócz wysokiej gorączki nic nie boli, nic nie dolega) i trochę się wspólnie pobawić. to, że Jaromir w wieku 3 lat sprawnie buduje z klocków lego małe pojazdy to mnie nie dziwi, podpatrzył u starszych braci. ale zaskoczył mnie całkowicie gdy sam zaczął układać dość trudne puzzle składające się z 50 elementów. spokojnie bez pośpiechu ułożył wszystkie narożniki a potem metodycznie zaczął wypełniać środek i ... pewnie by ułożył cały obrazek, gdyby nie dźwięk co chwila opadających na podłogę igieł z choinki.

tak więc układanie puzzli zostało odłożone na później, by miast tego zająć się choinką. i tak mimo, że tego wcześniej nie planowaliśmy zabraliśmy się za ogołacanie choinki, która w zasadzie sama się ogołociła w jednej chwili ze wszystkich igieł, gdy tylko dotknęliśmy pierwszej gałązki z bombkami. mamy teraz suchy badyl obwieszony ozdobami i zielony dywan igieł na podłodze. wiecie już teraz czym się zajmę przez resztę dnia... :) Jaromir zaś wrócił do układania puzzli i budowania z klocków.
dodam tylko, że o ile ubieranie choinki należy do moich przyjemności, to rozbierania, odczepiania i pakowania z powrotem całej tej choinkowej biżuterii* wręcz nie znoszę. ale nie ma nikogo, kto by za mnie to zrobił. więc do dzieła!

* a a propos biżuterii zmajstrowałam małe co nieco w mojej pracowni.

6 comments:

Kemotka said...

Och, jaki zdolny chłopiec ;) u mnie choinka jeszcze stoi, ale ma na sobie jedynie lampki. Dziś całkowicie zostanie rozebrana i wyniesiona. Za krótko u nas była. Także nie lubię ogałacania choinki z błyskotek, tak samo mam z pakowaniem i rozpakowywaniem. pakowanie uuwielbiam, rozpakowywaniem zawsze staram się "zwalić" na kogoś innego ;)

enchocolatte said...

no właśnie jeszcze rozpakowywanie... utrapienie... zwłaszcza gdy ma się rozpakować siebie i 4 facetów! pozdrawiam:)

magdalena said...

moja Jagna też się rozchorowała :( plany weekendowe wzięły w łeb :( kolejny raz :( już nie mogę :(

Małgorzata said...

Zdrówka życzę dla Synka.. a jeżeli chodzi o choinkę to ja wprost nie cierpię jej rozbierać..jakoś zawsze mam wrażenie jakby się coś kończyło.. Na szczęście jakoś udaje mi się wrobić syna lub męża:)

maggie said...

Ajjjj! I ja tego nie znoszę :-( Znaczy się rozbierania choinki... I tej naszej boję się nawet tknąć czy też kaszlnąć przechodząc obok ;-) Rozrywkę na weekend mam zapewnioną...
U nas też nocne pobudki - z zębów winy... Mam nadzieję, że Jaromir szybko wróci do formy :-) Może wtedy jakieś spotkanie? Hmm?

PS O książeczkach pamiętam. Ale wciąż jeszcze nie udało mi się tam dotrzeć...

enchocolatte said...

Magdo, będzie dobrze, wyrośnie z tego za jakiś czas i znowu odzyskasz weekendy!

Tabu, muszę o tym pomyśleć, kogo by tu wrobić w ten niemiły obowiązek następnym razem... w końcu mam tych panów trochę w domu. :)

Maggie, też mam taką nadzieję, że wróci do swej formy a wtedy spotkanie jak najbardziej!!! Książeczki- wypatrzyłaś je na dzisiejszych zdjęciach :)