Wednesday, 13 April 2011

flirtując z wiatrem...

zanim na pogrążonych w zimowym śnie gałązkach nieśmiało pojawiły się pierwsze białe płatki...
w uśpionych drzewach łagodne promienie słońca flirtowały z porywczym wiatrem...
a ja nie mogłam się napatrzeć na te subtelne zaloty, drżących na wietrze cienkich witek ustrojonych w jasne perłowe korale drobnych pączków...
tak to właśnie było!



rozmycia, drżenie, niedomówienia...
walc kwiatów...
a może taniec kochanków...


aż wreszcie wszystko pękło i.... zakwitło w blasku słońca

tegoroczna wiosna przepełnia mnie niezwykłą falą
różnych trudnych do opisania odczuć, radości, euforii, niepewności...
co rano chce mi się wsiąść w samochód i pędzić przed siebie,
zostawić miasto gdzieś daleko za sobą,
po prostu jechać, gnać jak dziki wiatr,
do niespiesznie zieleniących się łąk, pól i lasów...
tymczasem rozwiozłam dzieci do szkół i wracam do domu,
żeby zasiać słoneczniki i nagietki wokół domu i czekać...
aż zakiełkują, i wzejdą, i urosną, a potem zakwitną!


PS. mój ulubiony blog przepełniony delikatnością. koniecznie zajrzyjcie dziś tutaj!

5 comments:

Kemotka said...

cudne gałązki. Ja czekam na weekend i ciepłe chwile spędzone na fotografowaniu takich cudeniek. Kwitnące drzewa to jeden z cudów świata jak dla mnie. Zawsze napawają mnie radością i spokojem.

enchocolatte said...

Kemotko, myślę, że w weekend kwitnąć już będą nie pojedyncze drzewka ale wszystko doookoła! :)

Ewa said...

Zazdroszczę tak pięknej wiosny. U nas jeszcze uśpiona, ale powoli budzi się z zimowego snu ;)
Zajrzałam na stronę i obejrzałam film. Dziecięca szeptunka ;)

Rita said...

pierwsza fotografia jest przepiękna...:)
uściski!
J.

enchocolatte said...

Ewo, :) ... szeptucha, też tak pomyślałam :)

dotblog, dziękuję! :)