Saturday, 23 October 2010

sobota z J. / Saturday with J.








w tą sobotę jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszyscy domownicy gdzieś zniknęli i zostaliśmy z Jaromirem sami. tata skoro świt popędził na uczelnię, Bartosz postanowił spędzić weekend u babci, Bruno zaś dzielił swój czas z dziadkiem. nie pozostało nam nic innego jak też gdzieś czmychnąć, tym bardziej, że słońce tak radośnie zapraszało nas do wyjścia na zewnątrz. wyruszyliśmy w miasto w poszukiwaniu nowego placu zabaw i jakichś jesiennych atrakcji... i dotarliśmy do Ogrodu Saskiego. Jaromir od razu wypatrzył ścieżkę prowadzącą do ukrytego wśród starych kasztanów placyku, gdzie już urzędowali inni mali chłopcy. jednak nie zabawiliśmy tam zbyt długo, bo jakiś niegrzeczny urwis zajął nam miejsce na huśtawce... co ostatecznie zakończyło się odwrotem. udaliśmy się więc w poszukiwaniu tych innych atrakcji. na naszej drodze stanęła fontanna i zegar słoneczny, ale to wciąż nie było to, czego poszukiwaliśmy! aż wreszcie Jaromir zawołał: plaskająca fontanna! i nasze kroki skierowały się w kierunku rotundy Metropolitan, gdzie czekała na nas sterowana komputerowo fontanna, czyli jesienna atrakcja tego popołudnia. ale o tym w następnym poście.

4 comments:

Ewa said...

Piękna warszawska jesień. Zatęskniłam za stolicą.

Hanna said...

Piękne zdjęcia...

Delie said...

Też tam robiłam zdjęcia ostatnio. Nie dalej niż dzisiaj rano:)

enchocolatte said...

Ewo, ja jak za czymś tęsknię to robię wszystko żeby sobie to coś przybliżyć (np. zdjęciami)!

Hanno, dziękuję za odwiedziny!

Deli, :) no tak! Ty masz te widoki na codzień.

Miłego tygodnia!