niepostrzeżenie zakwitły dzikie wiśnie, a ja nawet nie jestem sobie w stanie przypomnieć czy stało się to w piątek czy w sobotę. ten weekend minął zdecydowanie za szybko.
do tego zmiana czasu na letni zdezorganizowała całe niedzielne przedpołudnie. zarządzanie czasem nie wychodzi mi ostatnio tak dobrze jak bym chciała.
myśli non stop zaprzątnięte są jakimiś pomysłami, którym próbuję nadać konkretny wymiar i wagę. chodzi mi po głowie pewien projekt, który wymaga pozbierania w całość różnych detali jak kawałków potłuczonego dzbana.
w międzyczasie postanowiliśmy z chłopcami wznowić pisanie naszego wspólnego bloga ICH TROJE I ONA JEDNA. to kopalnia niezapomnianych chwil i dziennik pisany beztroską ręką dzieciństwa.
i żeby Was nie trzymać dłużej w niepewności dzikie wiśnie zakwitły w domu w wazonie... na te w sadzie przyjdzie jeszcze poczekać.
miłego tygodnia!
7 comments:
a mnie się weekend dłużył, ale tak może być zawsze. W końcu na swoim!
PS
jak wydawanie książki?
Magdaleno, gratulacje! Pewnie wpadniesz teraz w wir urządzania swego długo wyczekiwanego gniazdka!
ciągle wysyłam propozycje do wydawnictw, lista jeszcze mi się nie skończyła :)
dzięki!
Właśnie tak się zastanawiałam, gdzie Ty mieszkasz, skoro kwitną już wiśnie :-)
Jak to gdzie? Western Sahara :))
Wisnie kwitna, niesamowite ...! tutaj dopiero na galazkach pokazuje sie cos zielonego i wciaz bardzo malego ... :-) M
Przepraszam ale chyba ostatniego zdania nie przeczytalam ... :-) w tym roku galazek jeszcze do domu nie przynioslam wiec nie wiem czy jeszcze w ogole zdaze ... a domowe wisnie faktycznie zakwilty pieknie ... :-)
Post a Comment