zwłaszcza w niedzielę rano...
zdążyliśmy naspacerować się zanim płatki śniegu w Łazienkach
niepostrzeżenie zmieniły się w deszcz...
nie zdążyliśmy zajrzeć do Fryderyka,
żeby mu złożyć życzenia urodzinowe,
toż to już jutro (22 lutego)!
nakarmilliśmy orzechami 12 rudych Baś!
poczytaliśmy mobilne marzenia zostawione przed Starą Kordegardą
i przemoczeni do cna pojechaliśmy
do domu na rozgrzewającą kawę z mlekiem i miodem...
7 comments:
Lubię taką ciszę i spokój w wielkim mieście.
pan z fioletowym parasolem - genialny - przełamuje tę szarość i brak koloru! :)
Ewo, to zdecydowanie rzadkość w tak dużym mieście :))
Jagoda, a to mój mąż :))
a pawie to gdzie? :-)
12 rudzielców podczas jednego spaceru to niezły wynik :)) Pozdrawiam
Maggie, pawie się chowały po kątach :)
Wiolka, wygłodniałe były i dlatego tak dużo :)
Przyjemny taki poranny spacer, osobiscie lubie takie i jak fajnie ze tyle wiewiorek w jednym miejscu mozna spotkac, dzieciom na pewno by sie tam spodobalo ... :-) M
Post a Comment