Kiedy jesienią idę aleją…
Kiedy jesienią idę parku aleją
Kolczaste buźki do mnie się śmieją.
Liście szeleszczą pod butami
Szepcząc swą bajkę między krokami.
Z dębów ktoś cichcem mnie bombarduje
Żołędzi gradem drogę minuje.
Wiatr szumi w trzcinie coś o zimie
Lecz niechaj najpierw ta jesień minie.
Z krzaków coś mani mnie czerwienią
To dzikiej róży owoców płomienie.
Kaczki po stawie płyną niemrawie
One już czują zimę prawie.
Kiedy jesienią idę parku aleją
Zziębnięte ławki w słońcu się grzeją.
Plac zabaw jakby już zapomniany
Przez dziatwę dawno nie odwiedzany.
Stara huśtawka i karuzele
Nieprędko kogoś rozweselą.
Dwa żółte liście w piaskownicy
Mówiły, coś o wielkiej nawałnicy.
Lecz ja nie wierzę w te opowieści
Mi się to wprost w głowie nie mieści.
Wszak w kalendarzu to listopad złoty,
Nie żadna zima, a jesienne słoty.
Nina Eniri, Listopad 2011






migawki z pewnego listopadowego spaceru w okolicach Dewajtis na Bielanach. i czyż potwór na ostatnim zdjęciu nie przypomina Wam wielkiego hipopotama a może krokodyla wyciosanego przez naturę na wzór rzeźb Józefa Wilkonia? zresztą właśnie na Dewajtis jest karuzela autorstwa Józefa Wilkonia z różnymi dziwnymi stworkami. zajrzyjcie tam kiedyś! :)