Monday 4 October 2010

wyprowadzka / removal

te kadry to wspomnienie lata, które już odeszło. znojnego, wśród łąk, dzikich traw i kwiatów, z daleka od dużego miasta i całej tej męczącej cywilizacji. przeglądam je niekiedy wieczorami i coraz częściej dochodzę do wniosku, że chyba nie jestem mieszczuchem, chyba się kiedyś stąd wyprowadzę. kiedyś...





i wtedy żaden drapacz chmur, ani wieżowiec, ani inny wysokościowiec nie przesłoni mi spektaklu zachodzącego słońca, nie zagłuszy kropel deszczu dzwoniących o dach, nie odbierze mi radości wyjścia boso przed dom na zroszoną trawę.
...kiedyś... gdzieś... z kimś...

8 comments:

maggie said...

Enchocolatte, muszę to powiedzieć - to są najpiękniejsze zdjęcia!!! Najpiękniejsze! I dawno takich nie widziałam! Właśnie TAKICH!
Nie mogę oderwać wzroku... Kursor biega w górę i w dół i nie mogę...
I będę tu jeszcze dziś zaglądać...
Brawo!

enchocolatte said...

Maggie, dziękuję za słowa uznania. To jeszcze nie koniec tych moich dzikich mazowieckich trawsk. Uwielbiam fotografować takie zielsko, godzinami włócząc się po łąkach. Stąd takie marzycielskie plany na przyszłość.
Miłego oglądania!
:)
E.

Ewa said...

Ja tak bardzo nie chciałam opuszczać stolicy, a dzisiaj zaczynam doceniać wszystko to, o czym napisałaś ;) Życzę tego kiedyś, gdzieś, z kimś. Niech się spełni!

enchocolatte said...

Dziękuję Ewo. Kiedy czegoś pragniesz, to cały wszechświat.... powiedział autor Alchemika. Więc pragnę!

Delie said...

Cudne te zdjęcia. Jak kadry z filmu. Pyszne!

enchocolatte said...

W starym kinie... niemy film o wakacjach! Witaj wieczornie Delie!
:)

Mamsan said...

Piekne te zdjecia...! i pragnienia... ja tez bardzo lubie wiejskie klimaty i rowniez Ci zycze tego kiedys, gdzies, z kims...

Dobranoc... M

artemisia said...

A ja już mam moje miejsce na ziemi. Daleko od miasta. Mam nadzieję, że na wiosnę będę już tam na stałe. Na mojej własnej łące też kwitną jasieńce.
Piękne, melancholijne zdjęcia. Mogłabym je powiesić w Warszawie nad łóżkiem i wzruszać się co wieczór.