Sunday 21 February 2010

moje życie beze mnie / my life without me

już jakiś czas temu obejrzałam film z listy "koniecznie zobacz", o którym chciałam dziś napisać. Moje życie beze mnie w reżyserii Isabel Coixet to kolejna po Życie ukryte w słowach historia o kruchości życia, a właściwie ten film to pochwała życia. co zrobić kiedy nasze dni są policzone? czy da się zatrzymać czas i w parę dni nadrobić stracone chwile, lata? czy można w przeciągu kilku dni ponownie zakochać się? dlaczego nie korzystamy w pełni z danego nam czasu, gdy mamy go tak wiele? a może gdybyśmy wiedzieli ile nam zostało, żylibyśmy pełniej, szczęśliwej?
jest taki fragment w filmie, kiedy Ann (w tej roli ponownie występuje Sarah Polley) siedząc w kawiarni spisuje listę rzeczy do załatwienia... zanim umrze. na wiele z nich nie trzeba czekać do ostatniego dnia... po to jesteśmy tu i teraz, żeby realizować swoje marzenia!



gorąco polecam ten film! miłej niedzieli!
E.

4 comments:

Hanna said...

Uwielbiam ten film,a Ty tak pięknie o nim napisałać. Przypomina mi on o tym o czym mam zwyczaj zapominać w codziennych zmaganiach z własnymi lękami - że życie jest tu i teraz.

Anonymous said...

Ja od kilku lat obcuję z chorobą nowotworową mojej mamy. Film chcę jednak obejrzeć (nie widziałam jeszcze), choć może mi być ciężko. Bardzo podobał mi się Twój wpis na temat "Wygnania" Zwiagincewa, tej alegorii nie dostrzegłam przy pierwszym oglądaniu, skupiłam się na estetyce wizualnej i fabule. Od strony plastycznej uwielbiam filmy (niedocenianego w Polsce) Lecha Majewskiego- "Ogród rozkoszy ziemskich" (ma wiele ze mną wspólnego, medycznie niestety) i "Angelus" są niesamowite.
W oczekiwaniu na wiosnę,
ka

enchocolatte said...

Hanno, chyba właśnie po to ludzie kręcą takie filmy, bo my zbyt często zapominamy po co tu jesteśmy!

enchocolatte said...

ka, niedawno pomyliłam Cię z kimś kto podobnie się podpisuje - anonimowo ( i też ma córeczkę w podobnym wieku, i ten sam znak zodiaku).
Na pewno obejrzę filmy, o których wspomniałaś. Życzę Ci wytrwałości i siły w zmaganiu się z chorobą mamy.
pozdrawiam Cię,
E.

PS.
kiedyś podałaś linka na swoją fotograficzną stronę, ale zapodziałam go. możesz mi go podać jeszcze raz, proszę!?