Wednesday 30 May 2012

trzy dni poza domem...


trzy dni poza domem...
w gronie dwudziestu wspaniałych kobiet...
w dawno niewidzianym mieście...
kto zgadnie gdzie?



to be continued...

PS. skoro to już  nie tajemnica... tak to Lublin!

12 comments:

DIGITAL WORLD PAGES ARCHIVE said...

Hello! Very interestoing blog! I decided to follow Your blog!

enchocolatte said...

Hi Amin, you are welcome! :))

DIGITAL WORLD PAGES ARCHIVE said...

Have You seen before very big wedding dress is made of pinkish and white roses?
Have You seen before very big butterfly and very big swan is made of flowers?

HAFHAF said...

Zazdroszczę podróży (do Krakowa?) i takich zdjęć, piekne zdjęcia. Jestem fanem tego ostatniego podwójnego. Pozdrawiam i mam nadzieję na wspólną kawę, dużo się otwiera nowych miejsc w naszej okolicy.

Pani B. said...

Lublin :)

Joanna said...

Lublin zdecydowanie...wczoraj wróciłam własnie ;)

enchocolatte said...

HAF HAF, dziękuję!To nie Kraków, to Lublin. Przepiękna, klimatyczna starówka. Wspólna kawa brzmi pysznie! :))

Pani B. - strzał w dziesiątkę! Pozdrawiam!

Joanna, myślałam, że będzie to trudniejsze, ale się myliłam :) Pozdrawiam!

mojamania said...

Wygląda jak włoskie leniwe miasteczko... Do nadrobienia!

Jagoda said...

Piękny klimat! Lublin to bardzo urokliwe miasto :)

enchocolatte said...

mojamania, tak właśnie się tam czułam, chociaż z Włochami Lublin ma niewiele wspólnego poza klimatem starówki :)

Jagoda, jest nie za duży i niezbyt mały, jak dla mnie w sam raz. Mogłabym tam nawet zamieszkać!

Pani B. said...

5 lat mojego życia, wydeptane ścieżki, znajomy każdy kamień - studencki klimat, teatr, zamek, Czechowicz... jak mogłabym nie poznać:)

enchocolatte said...

Pani B., czytam i po trochu zazdroszczę. Ja chętnie bym się przeniosła do Lublina - zauroczyło mnie to miasto na pagórkach :)