Tuesday, 1 May 2012

gdzie poznałam Mikołaja....


przypadkiem odkrywam jak w moich dzieciach lustrzanym odbiciem ukazuje się moje dzieciństwo
jak drzemie w nich ten sam niespokojny duch, co nie pozwala usiedzieć w spokoju w czterech ścianach, gdy za oknami śpiew ptaków i szum traw...
spędzamy dni w miejscu, gdzie kiedyś ja biegałam pośród starych parkowych drzew...
zamykam oczy i słyszę dziecięce głosy, zupełnie jak przed laty
ktoś za plecami woła: Mikołaj chodź do nas! i już sama nie wiem gdzie jestem...
są stare drewniane ławki zielone, żółte, miętowe zupełnie jak wtedy, gdy miałam tyle lat co chłopcy
jest piaskownica i rzeźba nawpół nagiej dziewczyny, kawałek amfiteatru, pawilony domu kultury...
przetrwały starodawne huśtawki i kilka metalowych domków
kiedyś był jeszcze statek z bocianim gniazdem i kapitański mostkiem, na którym uwielbiałam przesiadywać z dziećmi poznanymi w praku i z... Mikołajem
korzenie drzew pofałdowały wąskie parkowe alejki, niektóre z nich są prawie nieprzejzdne dla małych rowerzystów
jakaś mama z dziećmi narysowała niebieską kredą na asfalcie szablon do gry w klasy, pamiętacie taką zabawę?
moi chłopcy z zainteresowaniem przyglądali się rysującej a potem skaczącej kobiecie, by po chwili samemu spróbować tej zapomnianej zabawy
jutro znowy przyjedziemy do parku...
rozłożymy koc na trawie w cienu wiekowej akacji
będziemy rysować kredą po asfalcie, grać w piłkę, czytać książki o... Mikołajku
poleżymy na kocu i pomarzymy
każdy o swoim...

PS. zdjęcia z pobliskiej łąki, na której hasaliśmy wieczorową porą ostatniego dnia kwietnia
a zdjęcia z parku z dzieciństwa do zrobienia, bo zapomniałam aparatu






No comments: