Wednesday 1 December 2010

ślady na śniegu / traces on the snow

siedzimy w domu i śledzimy ślady na śniegu. o to jakiś piesek szedł! - woła Jaromir z okna... a to kaczka, a tam konik... konik? skąd na Bielanach konik?

mój konik! wyszedł w nocy na spacer, kiedy spałem - fantazjuje Jaromir. mhhh całkiem możliwe... w dziecięcej wyobraźni. Jaromir pędzi do swojego konika na biegunach i w jednej chwili sadowi się w jego siodle. gdybyśmy mieli takiego żywego konika zaprzęglibyśmy go w sanie i zawiózłby nas do przedszkola. tymczasem zostaliśmy w domu, by obserwować mroźną zimę zza okien ciepłego domu.








skrzypiący śnieg pod nogami i skrzące się w słońcu śnieżynki podziwiałam tylko przez chwilę rano w drodze do szkoły. jestem zbyt wielkim zmarzluchem by ruszyć dziś w plener aparatem. wybieram gorącą kawę i zimę na ekranie.

5 comments:

Anik said...

Zdjęcie synka z konikiem cudowne - może nawet bardziej taki widok rozgrzewa niż kawa ;)
brrr...

Delie said...

Cudne. Właśnie to z konikiem najbadrdziej:)

enchocolatte said...

Anik, Delie - moje też!

Ewa said...

Konil zachwyca, choć ślady na śniegu też piękne.

margaretka3 said...

Miałam bardzo bardzo podobnego konika w dzieciństwie, pamiętam go, choć do dziś nie przetrwał. A jeszcze kilka lat temu był na strychu u rodziców...
Nas zasypało całkowicie, jutro z domu nie mamy szans się ruszyć. Nawet Mąż na noc został w Krakowie.