Monday, 20 September 2010

czas odzyskany / regained time


po zagonionym tygodniu przyszedł czas na powolną niedzielę. czas jak gdyby przyhamował, a nawet chwilami miałam nieodparte wrażenie, że się zatrzymał. bycie razem okazało się stanowić esencję naszego weekendu. pogoń za obowiązkami przestała mieć znaczenie - przecież i tak nie o to chodzi. każdy z osobna i wszyscy razem cieszyliśmy się wolnym czasem, ciepłem jesiennego słońca, cudowną lekkością bytu i niespiesznie pojawiającymi się zdarzeniami.


był czas na wspólny spacer... na pogoń za być może ostatnim w tym roku motylem... na myśli, na rozmowy, na rower z Tatą... na spotkanie z jeżem (ale o tym pewnie lepiej opowiedzą chłopcy już wkrótce na swoim blogu)...

a potem był czas na swobodne polegiwanie, marzenie i czytanie pewnej bardzo ciekawej książki. ale o książce będzie więcej jak ją przeczytam.


to był naprawdę udany weekend! a po udanym weekendzie nastał, mam nadzieję, udany tydzień!

8 comments:

Delie said...

Bardzo mi się podoba szalik i płaszcz taty.
Miłego tygodnia!

enchocolatte said...

Delie, szalik jest akurat mój i Tata dał się namówić na fantazyjny węzeł. Też mi się podoba!
Miłego!
:)

maggie said...

Ale weekend!
To niech i tydzień bedzie równie udany!!!

PS. Czekam na relację ze spotkania z jeżem!

enchocolatte said...

Maggie, u nas spotkania z jeżami zawsze są niezwykłe. W dzieciństwie pewien jeż ukradkiem schował się w kaloszu mojej mamy. Nikt nie wiedział jak go stamtąd wyjąć, szkoda byłą ciąć nowy kalosz. Aż pewna znajoma dentystka wyłuskała go jakimś cudem z kalosza... i jeż był cały i kalosz też. Tym razem jednak było mniej dramatycznie, ale to już zadanie chłopców, żeby o tym opowiedzieć.
Udanego weekendu!
E.

maggie said...

Ale historia z tym jeżem w kaloszu :-) Ja też miałam w dzieciństwie mnóstwo przygód z jeżami -kiedyś o tym u siebie opowiem ;-) U nas w ogrodzie mieszkała cała rodzina jeży!!! A jeden w mojej piaskownicy!
Będę zaglądać do Chłopaków zatem!
I dziękuję za życzenia miłego weekendu - choć przyjdzie na niego trochę poczekać ;-)

enchocolatte said...

Maggie, jeszcze wracając do historii o jeżach napisałam kiedyś bajkę dla moich chłopców "O jeżu co mleka nie chciał pić" (nota bene na podstawie historii prawdziwej z mojego dzieciństwa, patrz ten link: http://ichtrojeiona.blogspot.com/2009/11/bajka-o-jezu.html)i odtąd jeże są bardzo lubiane przez moich chłopców... tak więc gdy w niedzielę osobiście spotkali jeża na swej drodze...
:)
nie, nie mogę się wygadać, bo to ich historia

Mamsan said...

Uwielbiam takie weekendy i taki wlasnie uplyw czasu...

Udanego tygodnia zycze. M

Ewa said...

Takie chwile są bezcenne. I bardzo bardzo potrzebne.