Thursday 31 May 2012

pocztówki z Lublina

 oświetlony promieniami zachodzącego słońca błękitny budynek, to punkt przedszkolny

w ciągu dnia intensywnie, pracowicie, warsztatowo...
po południu a raczej wieczorami turystycznie...
niespiesznie, prawie wakacyjnie, fotograficznie
lubelska starówka zachwyca i intryguje
kusi kolorowymi fasadami kamiennic
i wąskimi brukowanymi uliczkami
trochę przypomina włoskie miasteczka
zachęca do odkrywania jej tajemnic
wodzi za nos poplątanymi
pnącymi się raz w górę raz w dół schodkami
nieustannie zerka zza ocienionych bram
sprawia, że oglądając te zdjęcia
tęsknię za nią przeokrutnie





 ruiny kościoła farnego św. Michała, kiedyś grano z niego hejnał, teraz ulubione miejsce zabaw dzieci - niczym w labiryncie


 rynek, niezwykle klimatyczne i piękne miejsce

 masKOTY malugi, jeden taki dachowiec wrócił ze mną do domu




Wednesday 30 May 2012

trzy dni poza domem...


trzy dni poza domem...
w gronie dwudziestu wspaniałych kobiet...
w dawno niewidzianym mieście...
kto zgadnie gdzie?



to be continued...

PS. skoro to już  nie tajemnica... tak to Lublin!

Friday 18 May 2012

LOVE SOWE


 lubicie sowy?
ja mam do nich szczególny sentyment
ma to trochę związek z pewnym przeżyciem z dzieciństwa,
gdy mając lat 7 albo 8 stanęłam twarzą w twarz 
z ogromną pomarańczowooką sową w mieszkaniu mojej babci
do dziś mam przed oczami wyniosłe spojrzenie pięknych, lśniących tęczówek
teraz obraz sowy prześladuje mnie co krok
dlatego maluję ją to tu, to tam...


więcej zdjęć na stronie DOT & DOT

Wednesday 16 May 2012


marzenie o domku na drzewie, albo o chatce z gałęzi czy szałasie, albo o czymś na kształt namiotu tureckiego szacha chodziło za mną od zawsze. szałas udało mi się nawet kiedyś (w wieku 9 lat) własnoręcznie skonstruować i to na tyle dobrze, że przesiedziałam w nim naprawdę niezłą ulewę podziwiając swobodne spadanie kropel deszczu na rozpościerającą się wokół mnie dziką łąkę. z kolei namiot turecki, czy coś na kształt tego, powstawał zazwyczaj podczas urodzinowego przyjęcia, na którym wraz z innymi dzieciakami z masy krzeseł, stołów, koców i poduszek budowaliśmy nasze małe królestwo... małe ale bardzo dobrze wyposażone... w najlepsze przekąski tamtych czasów (słone paluszki, mini kanapeczki i mandarynki) oraz niezastąpione komiksy! 
nie wiem czy Wasze dzieci dziś się tak jeszcze bawią, natomiast wiem, że moje mają takie ciągoty po mnie. monstrualne konstrukcje z koców i poduszek nie raz gościły u nas w domu. teraz przyszedł czas na domek na drzewie! słyszę o nim dość często z ust chłopaków. problem w tym, że nie mamy go gdzie zrobić. a gdyby kiedyś powstał, to ja zamieszkałabym w nim jako pierwsza!

Tuesday 15 May 2012

czas pomyśleć o ...


... o wakacjach!
po wyjątkowo intensywnym roku (szkolnym i nie tylko) marzą mi się długie, leniwe wakacje!
ucieczka z dużego miasta będzie jak znalazł, ale to dopiero na przełomie lipca i sierpnia
morze, na wpół dzikie plaże i włóczęga ...
zabawa w Robinsonów, ogniska, szałasy (marzę sobie pod wąsem)...
wędzone ryby i owoce zamiast typowych miejskich specjałów
taki mój mini przepis na wakacje doskonałe!
a Wy co macie w planach?

PS. na zdjęciu migawki z zeszłorocznego lata w starej litewskiej chacie gdzieś nieopodal Niemna

Wednesday 9 May 2012

nie czekam na sezon


wiem, że jeszcze nie sezon
nie czas na truskawki
ale nie mogłam się oprzeć temu znajomemu zapachowi
i skusiłam się wbrew rozsądkowi
przyjemny aromat roznosił się po całym wagonie,
gdy wracałam metrem do domu po cotygodniowych warsztatach
po drodze wstąpiłam po jogurt grecki
i już w myślach szykowałam deser...



Przepis na szybkie małe co nieco z truskawkami

Składniki:
kilka umytych i pokrojonych na ćwiartki truskawek
opakowanie jogurtu greckiego
kilka łyżek gęstego, kremowego miodu lipowego (ja użyłam miodu z warmińskiej pasieki, gdzie co roku zaopatrujemy się w pokaźny zapas baryłek, bo pod moim dachem mieszka co najmniej trzech Kubusiów Puchatków).
Chłodny jogurt przełożyć do salaterki, obsypać pokrojonymi truskawkami i polać miodem. Można dodać ulubione orzechy, albo płatki kukurydziane.
Smacznego!

a na deser zapraszam tu i tu, bo coś w międzyczasie zmalowałam :)


Monday 7 May 2012

...


brak mi dziś energii...
ktoś powie, a przecież właśnie skończył się dłuuuugi weekend
najtrudniejsze są dla mnie powroty do uregulowanej codzienności
za dłuuugie przerwy od niej wybijają mnie mocno z rytmu
tak jak właśnie dziś
może później się coś zmieni?! może jakoś uda mi się rozkręcić?
miłego!

Friday 4 May 2012

co mówisz gdy budzisz się z samego rana?



Powiedz, Puchatku - rzekł wreszcie Prosiaczek - co ty mówisz, jak się budzisz z samego rana?
Mówię: "Co też dziś będzie na śniadanie?" - odpowiedział Puchatek.  - A co ty mówisz, Prosiaczku?
Ja mówię: "Ciekaw jestem, co się dzisiaj wydarzy ciekawego."
Puchatek skinął łebkiem w zamyśleniu.
- To na jeno wychodzi - powiedział.

A.A. Milne, Kubuś Puchatek

a co Wy mówicie gdy zbudzicie się z samego rana? to co Puchatek czy raczej to to Prosiaczek? :))

                                                                         * * *

z Puchatkiem pożegnaliśmy się w ostatni czwartek na majówce (pora sięgnąć po kolejne przygody zbawnego misia o Małym Rozumku) lężąc w parku na trawie i patrząc przez firankę kwitnących jabłoni na błękitne niebo. gdy skończyliśmy czytać ostatni rozdział graliśmy chwilę w różne gry, puszczaliśmy bumerangi, tropiliśmy mrówki i gąsienice, leniuchowaliśmy.
z drzew spadały białe płatki kwiatów i gdyby nie to, że ktoś zaczął mieć ochotę na małe co nieco, zostalibyśmy na kocu do wieczora...










Thursday 3 May 2012

na majówkę!


kocyk
koszyk
oranżada
coś na ząb,
bo tak wypada
okulary
rower stary
dwie rakietki
cztery lotki
może jakiś drobiazg słodki?
na motyle
siatka z kijem
kapelusik
i obrusik
papierowe talerzyki
widelczyki i nożyki
pyszne ciasto owocowe
dla chłopaków coś na głowę
piłka w kratkę
na dokładkę
no i jeszcze mój aparat !
jak to wszystko zabrać na raz ???


udanej majówki życzę!

Wednesday 2 May 2012

potop na Żoliborzu


ktoś puka w okno...
po chwili słyszę stukanie w parapet...
szelest gdzieś w dole przy wejściu...
siedzę na balkonie zatopiona po uszy w słowach
a to tylko deszcz
ten delikatny i ciepły, wiosenny
idealny do przedpłudniowej kawy i milczenia roślin

rano byliśmy na łące
pierwsze niemiłe spotkanie z młodą pokrzywą już za nami
trampki umorusane w złocistych pyłkach mleczy zmieniły odcień

lubię takie dni kiedy nigdzie się nie spieszymy
kiedy wystarczy przekręcić zamek w drzwiach i jesteśmy na dworze
bez zbędnych ceregieli z przymiarkami i przebierankami w garderobie

pod oknem sypialni zakwitł kasztanowiec
i ta zielona bujność roślin
jak nigdy przedtem i nigdy potem, właśnie teraz na początku maja
w całym swym przepychu, rozmachu, zapachu
to pora którą kocham najbardziej
nie mam już co do tego żadnych wątpliwości!
zielony ocean rozlewa się po horyzont
z każdym dniem falowanie przybiera na sile
zielony potop na Żoliborzu




Tuesday 1 May 2012

gdzie poznałam Mikołaja....


przypadkiem odkrywam jak w moich dzieciach lustrzanym odbiciem ukazuje się moje dzieciństwo
jak drzemie w nich ten sam niespokojny duch, co nie pozwala usiedzieć w spokoju w czterech ścianach, gdy za oknami śpiew ptaków i szum traw...
spędzamy dni w miejscu, gdzie kiedyś ja biegałam pośród starych parkowych drzew...
zamykam oczy i słyszę dziecięce głosy, zupełnie jak przed laty
ktoś za plecami woła: Mikołaj chodź do nas! i już sama nie wiem gdzie jestem...
są stare drewniane ławki zielone, żółte, miętowe zupełnie jak wtedy, gdy miałam tyle lat co chłopcy
jest piaskownica i rzeźba nawpół nagiej dziewczyny, kawałek amfiteatru, pawilony domu kultury...
przetrwały starodawne huśtawki i kilka metalowych domków
kiedyś był jeszcze statek z bocianim gniazdem i kapitański mostkiem, na którym uwielbiałam przesiadywać z dziećmi poznanymi w praku i z... Mikołajem
korzenie drzew pofałdowały wąskie parkowe alejki, niektóre z nich są prawie nieprzejzdne dla małych rowerzystów
jakaś mama z dziećmi narysowała niebieską kredą na asfalcie szablon do gry w klasy, pamiętacie taką zabawę?
moi chłopcy z zainteresowaniem przyglądali się rysującej a potem skaczącej kobiecie, by po chwili samemu spróbować tej zapomnianej zabawy
jutro znowy przyjedziemy do parku...
rozłożymy koc na trawie w cienu wiekowej akacji
będziemy rysować kredą po asfalcie, grać w piłkę, czytać książki o... Mikołajku
poleżymy na kocu i pomarzymy
każdy o swoim...

PS. zdjęcia z pobliskiej łąki, na której hasaliśmy wieczorową porą ostatniego dnia kwietnia
a zdjęcia z parku z dzieciństwa do zrobienia, bo zapomniałam aparatu