oświetlony promieniami zachodzącego słońca błękitny budynek, to punkt przedszkolny
w ciągu dnia intensywnie, pracowicie, warsztatowo...
po południu a raczej wieczorami turystycznie...
niespiesznie, prawie wakacyjnie, fotograficznie
lubelska starówka zachwyca i intryguje
kusi kolorowymi fasadami kamiennic
i wąskimi brukowanymi uliczkami
trochę przypomina włoskie miasteczka
zachęca do odkrywania jej tajemnic
wodzi za nos poplątanymi
pnącymi się raz w górę raz w dół schodkami
nieustannie zerka zza ocienionych bram
sprawia, że oglądając te zdjęcia
tęsknię za nią przeokrutnie
ruiny kościoła farnego św. Michała, kiedyś grano z niego hejnał, teraz ulubione miejsce zabaw dzieci - niczym w labiryncie
rynek, niezwykle klimatyczne i piękne miejsce
masKOTY malugi, jeden taki dachowiec wrócił ze mną do domu
8 comments:
Wstyd, nie poznłam Lublina. Ostatnio byłam tam dwadzieścia lat temu. Zdjęcia z bardzo dobrą atmosferą, że tak powiem.
Haf Haf, :)) Ja chyba z 15 lat temu ale bardzo ekspresowo. Obiecałam sobie, że wrócę i wróciłam! I jeszcze bym pojechała już dziś :)
Dziękuję!
klimatycznie :-)
Byłam jakieś 5 lat temu ostatni raz :)
A ja byłam 2 dni temu, ale tylko na moment i wieczorową porą, a na rynku zjadłam przepyszną tartę :)
Jagoda, dziękuję!
Joanna, a my miałyśmy małe przyjęcie we włoskim stylu i smaku przy dłuuugim stole na rynku! A potem spadł deszcz, małe zamieszanie... za chwilę znowu słońce (zdjęcie nr 1) i pora na desery! :)Co za miłe zakończenie dnia!
Świetne zdjęcia! Piękna starówka. Nie byłam nigdy;(
Wow, śliczne zdjęcia. Nigdy nie byłam w Lublinie, ale ten post zdecydowanie obudził apetyt :)
Aniu, Haniu - zdecydowanie polecam! :) i Pozdrawiam!
Post a Comment