Wednesday 15 September 2010

na świeżym... / open air

dużo się ostatnio przemieszczamy... pieszo, samochodem, metrem. gromadnie, grupowo niczym jakaś mała wycieczka. idziemy po mieście trzymając się za ręce (ja + 3 chłopców)... trudno nas wyminąć, ominąć, przeskoczyć. najśmieszniej wyglądamy w czasie deszczu... jeden duży parasol na czele i trzy mniejsze z tyłu, bo każdy musi mieć swój osobisty parasol, nie możemy iść wspólnie pod jednym-dwoma. albo jazda metrem... od razu zajmujemy cały rządek krzesełek wzbudzając dezaprobatę pasażerów czatujących choć na jedno wolne siedzisko. najlepiej byłoby podróżować samochodem - zapełnienie auta 100%, jesteśmy bardzo ekonomiczni i ekologiczni zarazem, tylko szkoda nam czasu na stanie w korkach. więc jednak pieszo albo metrem i tak codziennie. z początkiem września nasza mobilność nadzwyczaj wzrosła. w zasadzie jakby się tak zastanowić, to obecnie moja rola sprowadza się głównie do rozwożenia, przewożenia, przywożenia, rozsyłania i odbierania, odprowadzania i przyprowadzania. bardzo skomplikowana gra logistyczna! a ja zdecydowanie wolę swobodne spacery na świeżym powietrzu bez tych wszystkich na czas, na miejsce, na pewno.

5 comments:

Delie said...

Przepiękny kolor butów:)
Ja też jeżdżę metrem. Stanie w korkach to nie na moje nerwy;)

maggie said...

Och, chciałabym to zobaczyć - ten wielki parasol i trzy maleńkie... Bajka! :-)))
Wiesz, Enchocolatte, my też ciągle w ruchu - i również gdy mam wybór: samochodem albo metrem - chetniej wybieram to drugie!
A do stacji na Żoliborzu to mam stosunek wręcz nabożny - kojarzą mi się z bardzo fajnym czasem kiedy pracowałam właśnie na Żoliborzu i do redakcji biegłam albo od Pl.Wilsona przez Pl.Lelewela, albo od Marymontu Gdańską w dół... Kocham te rewiry :-)))
I jeszcze tramwaje!!! Tu mi ich tak bardzo brakuje...
Pozdrawiam!

marikodzi said...

Cudna fotka! Wyobrażam sobie, że pewnie nie jest Ci łatwo, a tak fajnie o tym opowiadasz :) Dużo sił na wędrówki, te obowiązkowe, i te dla przyjemności, pozdrawiam!

enchocolatte said...

Delie, mam sentyment do metra. W dzieciństwie sporo jeździłam tym środkiem lokomocji w innym mieście i bardzo lubię te wszystkie dźwięki, zgrzyty, itp.

Maggie, to całkiem obok mnie te Twoje ukochane rewiry, moje stacje wylotowe. A tramwaje chwilowo nie jeżdżą - remont torowiska.

Marikodzi, to prawda, ale dzielnie sobie radzimy! Pozdrawiam!
:)
E.

Mamsan said...

Masz racje, widok waszej czworki na pewno robi wrazenie... :-) ja zawsze lubilam jezdzic tramwajami ale takich tutaj niestety nie ma... a zdjecie juz jesienne... M