te zdjęcia są już w zasadzie historią. ciepły wiosenny wieczór, na chwilę po gwałtownej burzy, obezwładniający zmysły zapach kwitnącego dzikiego sadu, niespiesznie zachodzące słońce i słodki dla ucha dźwięk ptasich treli. tyle pamiętam z tamtego samotnego spaceru po mojej ulubionej okolicy... dziś wszystko bujniejsze i zieleńsze i bardziej wyraźne. wiosna sprzed paru dni przypomina mi subtelną, ledwie wyczuwalną i ulotną pierwszą nutę perfum. dziś jest intensywna, gorąca i duszna. z utęsknieniem czekam na deszcz, na wiosenną burzę i na przyjemnie ciepły wieczór...
gdy będę mogła usiąść z dobrą książką na balkonie delikatnie otulona wieczornym oddechem zachodzącego słońca...
9 comments:
Czy to TA dolina? Nawet jeśli to nie to miejsce, to i tak jest zabójczo piękne.
Paula, właśnie TA! O każdej porze roku jest przepiękna. W planach miasto chce tu zrobić ogród zmysłów czy coś takiego. Na razie jest dzika i piękna!
Zdjęcie trawy skąpanej w rosie i w promieniach zachodzącego słońca przepiękne :-)
krople rosy, cudowne
Dag, to nie rosa to wspomnienie wieczornej burzy :)
Jo, ach dziewczyny nie ch Wam będzie - deszczowa rosa :)) Co za zapach ma wtedy trawa!
Hi, hi nie sposób odróżnić rosy od kropli deszczu ;-)
Dag, tak mała zmyłka, żart natury, zresztą ona znana jest z tego że lubi zaskakiwać :)
your blossoms are lovely.
Happy weekend!
Zdjęcie zamglonych kropli deszczu na trawie - cudowne!
Post a Comment