
przez przypadek przypomniałam sobie o tym spacerze brzegiem morza, a potem wyniosłym klifem, gdzie dostawałam dreszczy i lęku wysokości na zmianę, na widok osuwających się konarów drzew i plaży głęboko w dole. byliśmy tu już wcześniej jakieś piętnaście lat temu, jeszcze wtedy nie z moim mężem, lecz świeżo poznanym kolegą z pracy, na wyjeździe integracyjnym z mojej pierwszej zaraz po studiach pracy. po dniach wytężonej nauki przychodziliśmy całą grupą tutaj na molo, na plażę, na klif, żeby odpocząć i lepiej się poznać. wtedy to wpadł mi w oko i tak już zostało. teraz byliśmy tu trochę w innym składzie. ale o podobnej porze roku i dnia. muszę odszukać stare zdjęcia sprzed lat. miałam to zrobić po powrocie z wakacji, ale mi to jakoś umknęło.






a chłopcy zapraszają do siebie na bajkę na dobranoc!
wystarczy kliknąć
TUTAJ!