Wednesday, 29 December 2010

czas ciepłych wspomnień / warm memories time

tak jak się spodziewałam, to na co tak czekaliśmy... święta minęły szybciej niż przypuszczałam. pozostały ciepłe wspomnienia wspólnie spędzonych chwil i odrobina niedosytu... niedosytu rodzinnych spotkań, spotkań z bliskimi i przyjaciółmi. ale to chyba już tak jest, że w tym okresie cierpimy na ogromny niedoczas. trzeba będzie nad tym popracować w następne święta.

u nas tymczasem udało się nawet zapanować nad nieubłagalnie pędzącymi do przodu sekundami i delektować się chwilą i sobą nawzajem.

chłopcy jak zwykle nie mogli doczekać się kiedy będą mogli zanurkować pod rozłożyste gałęzie choinki w poszukiwaniu tych wymarzonych prezentów. gdy wreszcie nadeszła ta chwila nie posiadali się z radości. a potem było wspólne budowanie, składanie, konstruowanie... i nawet tata na chwilę zamienił się w małego chłopca!



miło było patrzeć na tą czwórkę, ich radość, ich przyjaźń... miło było być w te święta razem. miło było wspólnie z chłopcami przygotowywać potrawy wigilijne, ubierać choinki, wycinać gwiazdki a potem świętować, próbować, delektować się i cieszyć...

6 comments:

Rita said...

:)) od samego oglądania tych zdjęć czuję tą atmosferę wzajemnej pomocy i spokoju:)
pozdrowienia
J.

OLIWKA said...

święta są piękne kiedy otacza nas rodzina ;-)
pozdrawiam ciepło

Kasia i Sławek said...

Moze nie warto sugerowac sie kalendarzem, ze swieta maja trwac dwa dni i przedluzyc je do Sylwestra a nawet Trzech Króli! Pozdrawiam.

Ewa said...

Piękne święta. I Tata w roli Małego Chłopca. Jestem prawie pewna, że za rok moi Panowie też przepadną razem przy składaniu kolejki ;)

Anik said...

Minęły szybko...ale takie ciepłe wspomnienia na pewno dodadzą Wam energii na Nowy Rok :)

enchocolatte said...

dotblog nie zawsze jest tak sielankowo przy 4 meżczyznach pod jednym dachem, ale widać że czasem potrafią!

Oliwko, masz absolutna rację. Pozdrawiam!

Katarzyno, Ty masz dobry pomysł!Pozdrawiam!

Ewo, to jest nieuniknione. I jak miło popatrzeć na taką parkę.

Anik, będę tu często zaglądać.