co spotkało mnie w minione 365 dni...
licznik został wyzerowany, zaczynam od nowa...
start był dobry, nawet bardzo dobry,
zresztą i poprzedzający go koniec też był bardzo dobry,
do tego samego wniosku doszliśmy z J. wczoraj w nocy przed zaśnięciem
sylwester bez szaleństw, w domu, za to w radosnej aurze i przy dobrej muzyce
był czas na rozmowę, śmiech, na dobre wino, na spektakl fajerwerków, był czas na dobre książki, których mała piramidka uzbierała się przez ostatnie tygodnie...
i jedna, chyba najcenniejsza, prezent na rocznicę ślubu, niezwykły album Ewy Błaszczyk
pod tytułem "Wszystko jest takie kruche",
z której przytoczę tylko jeden krótki cytat z dedykacji autorstwa Jean Didion ze sztuki "Rok magicznego myślenia":
"Życie zmienia się szybko
życie zmienia się w jednej chwili
siadasz do kolacji
i życie jakie znasz - się kończy
pozostaje kwestia żalu...
nad sobą"
sięgnijcie po niego, koniecznie!
i był czas na małe rękodzieło, u mnie bez tego ani rusz.
pod naszym dachem zamieszkały cztery haftowane ptaki.
nie mogłam sobie odmówić przyjemności przerobienia starych, nudnych kanapowych poduch. teraz nabrały kolorów i życia, a dzieciaki mają zabawę w zgadywanie jaki to ptak!
pod naszym dachem zamieszkały cztery haftowane ptaki.
nie mogłam sobie odmówić przyjemności przerobienia starych, nudnych kanapowych poduch. teraz nabrały kolorów i życia, a dzieciaki mają zabawę w zgadywanie jaki to ptak!
* * *
i jeszcze na zakończenie tej noworocznej sielanki...
filiżanka gorącej herbaty "zimowa baśń" i...
kawałek pysznego jabłkowniczka do Ewy w niedzielny wieczór! dziękuję za pyszny przepis!
chłopcy nie mogli się doczekać, kiedy będzie gotowy i już umyci w szlafrokach i piżamach przybiegli wieczorem na degustację nowego ciasta.
a potem długo siedzieli wyskubując ostatnie okruszki kruszonki z talerzyków, powtarzając w kółko jakie pyszne, jakie pyszne!
a dziś powrót do obowiązków i codzienności, ale jakże miły po tak miłym początku!
11 comments:
Dużo dobrego i tym roku:)
Piękne te ptaki:)
A książka na samej górze stosiku jest wspaniała. Czytałam w lipcu, w wakacje, we Francji;)
Delie, czytając ją trzeba mieć coś do przegryzania, bo inaczej po kilku stronach można umrzeć z głodu. film Julia i Julia też był świetny.
zdecydowanie bardzo pozytywny wpis:) bardzo spodobał mi się fragment: "jakie pyszne, jakie pyszne";)) teraz i ja mam ochotę na jabłkowniczka-zwłaszcza po tych wszystkich tradycyjnych ciastach świątecznych;)
Julia Child..po filmie Julie i Julia chętnie sięgnę po tą pozycję. Są w niej przepisy?:)
dotblog mam nadzieję, że chociaż kilka, lecz jeszcze się nie natknęłam, bo jestem dopiero na 55 stronie. wczoraj skończyła czytać Księcia mgły Zafona, ale o tym u Ciebie na blogu Gadając o pisanie. i upiecz sobie to ciasto Ewy, koniecznie!
o ja bym poczytała o Julie:)pozdrawiam serdecznie
o tak, książka na górze cudna :-) Podobnie jak film!
Ptaszydła obłędne a jabłkowniczek musiał być smakowity... Ależ zgłodniałam ;-)
Dużo dobrego w NR, Enchocolatte!
I ptaki...i książki...i ciasto...no bo czego można chcieć więcej na nowy początek roku :))
Maggie, po prostu pasja życia! :)
Anik, ... odrobinę słońca jeszcze! :)
ach, nowego Zafóna już zamówiłam sobie w zaprzyjaźnionej księgarni. Będę czytać! Chcę czytać w tym roku dużo! Co wieczór!
Planuję Julie Child, książkami Zafona kiedyś baaardzo się zaczytywałam, Gessler mam i jak dla mnie to książka o sztuce. A ptaszki podziwiam!!!
Magdaleno, miłej lektury!
Kemotko, Child przyjemnie się czyta... nawet dorywczo nie traci się wątku,Zafon - lubię te jego klimaty... właśnie pożyczyłam Cień wiatru tacie i czekam co on na to. Gessler potrawy poukładane według kolorów, to lubię! pozdrawiam!
Post a Comment