Monday, 3 January 2011

o książkach, ptakach i cieście / about books, birds and cake

stary rok bezpowrotnie minął a wraz z nim to, co złe i co dobre,
co spotkało mnie w minione 365 dni...
licznik został wyzerowany, zaczynam od nowa...
start był dobry, nawet bardzo dobry,
zresztą i poprzedzający go koniec też był bardzo dobry,
do tego samego wniosku doszliśmy z J. wczoraj w nocy przed zaśnięciem
sylwester bez szaleństw, w domu, za to w radosnej aurze i przy dobrej muzyce
był czas na rozmowę, śmiech, na dobre wino, na spektakl fajerwerków, był czas na dobre książki, których mała piramidka uzbierała się przez ostatnie tygodnie...

i jedna, chyba najcenniejsza, prezent na rocznicę ślubu, niezwykły album Ewy Błaszczyk
pod tytułem "Wszystko jest takie kruche",
z której przytoczę tylko jeden krótki cytat z dedykacji autorstwa Jean Didion ze sztuki "Rok magicznego myślenia":

"Życie zmienia się szybko
życie zmienia się w jednej chwili
siadasz do kolacji
i życie jakie znasz - się kończy
pozostaje kwestia żalu...
nad sobą"

sięgnijcie po niego, koniecznie!

i był czas na małe rękodzieło, u mnie bez tego ani rusz.
pod naszym dachem zamieszkały cztery haftowane ptaki.
nie mogłam sobie odmówić przyjemności przerobienia starych, nudnych kanapowych poduch. teraz nabrały kolorów i życia, a dzieciaki mają zabawę w zgadywanie jaki to ptak!

* * *

i jeszcze na zakończenie tej noworocznej sielanki...
filiżanka gorącej herbaty "zimowa baśń" i...
kawałek pysznego jabłkowniczka do Ewy w niedzielny wieczór! dziękuję za pyszny przepis!
chłopcy nie mogli się doczekać, kiedy będzie gotowy i już umyci w szlafrokach i piżamach przybiegli wieczorem na degustację nowego ciasta.
a potem długo siedzieli wyskubując ostatnie okruszki kruszonki z talerzyków, powtarzając w kółko jakie pyszne, jakie pyszne!
a dziś powrót do obowiązków i codzienności, ale jakże miły po tak miłym początku!

11 comments:

Delie said...

Dużo dobrego i tym roku:)
Piękne te ptaki:)
A książka na samej górze stosiku jest wspaniała. Czytałam w lipcu, w wakacje, we Francji;)

enchocolatte said...

Delie, czytając ją trzeba mieć coś do przegryzania, bo inaczej po kilku stronach można umrzeć z głodu. film Julia i Julia też był świetny.

Rita said...

zdecydowanie bardzo pozytywny wpis:) bardzo spodobał mi się fragment: "jakie pyszne, jakie pyszne";)) teraz i ja mam ochotę na jabłkowniczka-zwłaszcza po tych wszystkich tradycyjnych ciastach świątecznych;)
Julia Child..po filmie Julie i Julia chętnie sięgnę po tą pozycję. Są w niej przepisy?:)

enchocolatte said...

dotblog mam nadzieję, że chociaż kilka, lecz jeszcze się nie natknęłam, bo jestem dopiero na 55 stronie. wczoraj skończyła czytać Księcia mgły Zafona, ale o tym u Ciebie na blogu Gadając o pisanie. i upiecz sobie to ciasto Ewy, koniecznie!

martu said...

o ja bym poczytała o Julie:)pozdrawiam serdecznie

maggie said...

o tak, książka na górze cudna :-) Podobnie jak film!
Ptaszydła obłędne a jabłkowniczek musiał być smakowity... Ależ zgłodniałam ;-)

Dużo dobrego w NR, Enchocolatte!

Anik said...

I ptaki...i książki...i ciasto...no bo czego można chcieć więcej na nowy początek roku :))

enchocolatte said...

Maggie, po prostu pasja życia! :)

Anik, ... odrobinę słońca jeszcze! :)

magdalena said...

ach, nowego Zafóna już zamówiłam sobie w zaprzyjaźnionej księgarni. Będę czytać! Chcę czytać w tym roku dużo! Co wieczór!

Kemotka said...

Planuję Julie Child, książkami Zafona kiedyś baaardzo się zaczytywałam, Gessler mam i jak dla mnie to książka o sztuce. A ptaszki podziwiam!!!

enchocolatte said...

Magdaleno, miłej lektury!

Kemotko, Child przyjemnie się czyta... nawet dorywczo nie traci się wątku,Zafon - lubię te jego klimaty... właśnie pożyczyłam Cień wiatru tacie i czekam co on na to. Gessler potrawy poukładane według kolorów, to lubię! pozdrawiam!